.:: Forum o Suzuki GS 500 ::.
...::::Suzuki - Way of Life::::...

Off Topic - tematy motocyklowe - Wpadki garażowe

metalbeast - Pon 01 Cze, 2009
Temat postu: Wpadki garażowe
W tym temacie możemy pochwalić się naszymi garażowymi (i nie tylko) jakie udało nam się poczynić.

Zacznę od siebie bo już trochę tego się nazbierało.
Dziś polerując moto, zachciało mi się go obrócić w garażu (wiecie, zawracanie na 100 razy) no i tak genialnie manewrowałem, że nie zauważyłem drewnianego klocka, który sam sobie wcześciej podłożyłem i cofając moto ze skręconą w lewo kierownicą udało mi się tylnym kołem na niego najechać. Nagłe zatrzymanie spowodowało utratę równowagi także u mnie i elegancko wyłożyłem się z suzą w poprzek garażu :wstyd:
Efekt - przysmażony łokieć, dłoń, kolano (gorący silnik po jezdzie), w moto zero strat poza małym przyharataniem znaczka suzuki :kwasny:

Jakiś czas temu wyjąłem aku do ładowania na noc. Na drugi dzień lece z wywieszonym jęzorem do garażu - byle wskoczyć na moto i ognia. Tak też uczyniłem - wystawiłem moto, ubieram się, jeszcze tylko odpalić, żeby się grzał i... no właśnie - nie chce zapalić :szok:
Cały wkurzony, bo przecież nie ma prądu, a 2 dni wcześniej grzebałem w złączach, które są w lampie, juz mało co nie rozebrałem reflektora, ale jakimś trafem zobaczyłem w ciemnym garażu LEDy od ładowarki :szok: ... bez komentarza

Z wpadek mechanicznych to odpukać nic szczególnego nie było i żadne części mi nie zostały :D

Pęku - Pon 01 Cze, 2009

Z wpadek około garażowych to mogę powiedzieć, że na przełomie listopada i grudnia jako, że pogoda jeszcze dopisywała postanowiłem zabrać suzi na spacerek. Założyłem skóry, kask pod pachę i drałuję na parking (ok 10 minut drogi spacerkiem). Założyłem kask, rękawice, pełne skupienie i odpalam. Prycha wzdycha, już prawie zapala ale ostatecznie nici - i tak parę razy. Odpuściłem, żeby rozrusznika nie załatwić. Pomyślałem, że lato to to już nie jest i akumulator pewnie osłabł od temperatury, więc ciach go pod pachę i z powrotem 10 minut we wkurzeniu do domu aby go podładować. Wszedłem zziajany do domu i w tym momencie uświadomiłem sobie, że... może jednak po coś wymyślono ssanie w GSce :rotfl: Tak Panie i Panowie - zapomniałem o włączeniu ssania podczas odpalania :wstyd:
Podkopnik - Pon 01 Cze, 2009

Pęku napisał/a:
Tak Panie i Panowie - zapomniałem o włączeniu ssania podczas odpalania


O fuck ale musiałes byc wtedy zawieszony ze nie przopomniales sobie o tym :rotfl:

metalbeast - Pon 01 Cze, 2009

Ooo. to ja u siebie też o ssaniu powinienem dopisać, bo po zimie pierwsze odpalenie w garażu wyglądało dokładnie tak samo. Aku naładowane na 100% - kreci kręci i nic ! :[ tyle się na forum naczytałem o problemach z odpaleniem po zmie, że już mało co gaźników do czyszczenia nie wyciągnąłem :wstyd: a tu się o cholernej dźwigni zapomniało jakoś :wstyd:
Cezarek - Pon 01 Cze, 2009

Ja też tak miałem :/
zaraz na początku jak nabyłem gsa i jeszcze nie wiele o nim wiedziałem.
Zima jeszcze była ale postanowiłem wyprowadzić z garażu i chociaż na chwilę odpalić :D
No i tak go ruszałem i ruszałem i z kolegą na popych brałem i nie chciał zapalić :/
Dopiero później wpadliśmy że gdzieś ssanie musi być :D i odpalił od razu :wstyd:
ale młody i głupi byłem :D

Lenku - Wto 02 Cze, 2009

Osobiście nic takiego mi się nie przytrafiło ale kumpel miał niezłą przygodę. Wjeżdżał do garażu i wszystko było by spoko tylko zapomniał przysłonic kanał bo przedtem w aucie grzebał i ... tak panowie wpadł do kanału i rozpieprzył moto.
Do dzisiaj się z niego wszyscy smieją bo to na prawdę trzeba byc głąbem

mr0zd - Wto 02 Cze, 2009

Wyprowadziłem GSa przed garaż, stawiam go na centrala, sprawdzam olej i takie tam i chciałem go zdjąć z centrala bez wsiadania na niego, bo niby po co, a przed wjazdem do garażu jest lekki próg no i traf chciał że jak pchnąłem suzę to przednie koło jakoś o ten próg się zablokowało i Gs zamiast do przodu poleciał mi na prawo. Dobrze że na trawę wpadł to tylko musiałem trochę ziemi z niego otrzepać
majkelmu - Wto 02 Cze, 2009

Po zakupie moto, postanowiłem wymienić filtr powietrza. Odkręciłem bak, zakręciłem kranik pod bakiem, odpiąłem przewody paliwowe, zdjąłem bak no i zabrałem się za wymianę tego filtra. Sama wymiana to żadna filozofia, 5 min i po sprawie. Następnie żmudne skręcanie moto do kupy, zakładanie baku, zadupka, siedzenia- wszystko jak należy, banan na ustach :D . Pasuje wypróbować i sprawdzić rezultaty. Przekręcam kluczyk, włączam zapłon, rozrusznik i...nic? Hmm WTF?, aaa ssanie. Ssanie, rozrusznik i nic :zdegustowany: Nagle taka żarówa nad głową, przebłysk geniuszu :hyhy: zapomniałem odkręcić kranika pod bakiem :zawstydzony:
g.dariusz - Wto 02 Cze, 2009

Ja natomias pewnego piknego dnia ruszjąc od tesciów, do których wpadłem pochwalic sie nową maszyną gotowy do drogi siedząc na moto zapomniałem złozyc nóżke i tak próbowałem go odpalic 5 minut dziwiac sie oco K... chodzi czemu niechce zaskoczyc :zdziwko:
( zaznaczajac ze moto nowka miał dopiero 1700km).

Paca - Wto 02 Cze, 2009

Kiedyś wypadła mi jedna ze śrub trzymających od boku reflektor z przodu. Próbowałem dopasować w sklepie i nic. Więc żeby zobaczyć jak wygląda ta śruba tak naprawdę wykręciłem tą, która została. Kiedy to zrobiłem gwint wpadł do środka reflektora a ja zostałem z lampą w ręce pod sklepem ze śrubami. Oczywiście okazało się, że nie mam potrzebnego śrubokrętu do rozkręcenia lampy i wyjęcia tego gwintu więc zakupiłem taśmę izolacyjną za ostatnie 3 zł, przykleiłem lampę do mocowania i dojechałem tak do serwisu. Jak to opowiedziałem kolesiowi to się prawie popłakał ze śmiechu. Śruby wymienił i gwinty ponaprawiał.
djmauro - Wto 02 Cze, 2009

Ja jako, że moto trzymam na działce w czymś co szumnie teraz nazywam garażem, a jest zwykłą murowaną kanciapą, to miałem niewesoła sytuację. Wjazd jest wąski, bo to zwykłe drzwi, takie że moto wchodzi dosłownie na kilka cm. Wjazd przodem, wyjazd tyłem, oczywiście próg przy drzwiach.
Pewnego popołudnia zrobiłem sobie wolne, uradowany lecę po motocykl, wytaczam się tyłem przez te drzwi, a kierunkowskazem zahaczam o grabie. Te się przewracają, ja przestraszony tracę równowagę, moto się przechyla- ja cały czas na nim. Zostałem przygnieciony do drzwi, ale jako dzielny miłośnik swojej maszyny jeszcze rękę pod ramę włożyłem żeby się nie zarysowała :D Efekt taki, że motocykl nie ucierpiał- nawet nie dotknął drzwi ani ściany, a ja ze zgniecioną ręką wylądowałem pod kranem z zimną wodą oraz z obolałym kolanem :P

metalbeast - Sro 03 Cze, 2009

djmauro - no prawie padłem ze śmiechu, bo pomyślałem sobie od razu o tym moim ostatnim zawracaniu na 100 razy :P i czasem się zastanawiam jakie to dziwne sytuacje nas spotykają.

Z pierwszych jazd i wpadek to miałem ten sławny kranik... był na ON, paliwo w baku było (a skąd ja mogłem wiedzieć, że to co było starczy mi na jakieś 50km !? no skąd!? :] ) uradowany pojechałem po bocznych drogach zaprzyjazniać się z moto, a tu nagle pusty dźwięk, brak mocy i buuuu.... myślę, o cholera, mój nowy nabytek się zj@#% :] Zatrzymałem się na poboczu, zaglądam do baku, a tam co gorsza paliwo jest! no to ja już czarne wizje mam - moto mi padło :[ I tak 15min kombinuje, trochę kręce rozrusznikiem (ale bałem się aku rozładować) i nic... Do domu z 30km, albo lepiej. Już prawie wykonałem telefon awaryjny, ale coś mnie olśniło, że na kursie w GNie był kranik, który miał OFF i ON, no to dobrałem się do tego ustrojstwa w GSie - szybko znalazłem - i wybadałem RES. Radość po odpaleniu moto - bezcenna :rotfl: :rotfl:

Keso_turbo - Sro 03 Cze, 2009

Metalbeast ja miałem podobnie ok 20km od domu tylko na głównej drodze. Cisnę sobie coś koło 140 aż tu nagle zaczyna gasnąć i kontrolka oleju się zapala i myślę sobie kur.... zatarłem silnik :przestraszony: więc postawiłem moto na parkingu dla tirów obok którego mi moto zgasło no i czekam aż ostygnie. Myślę sobie zobaczę ile oleju jest mniej więcej, jak będę mógł się dotknąć do korka. No i tak czekam sobie coś koło 40 minut dobrze że na tym parkingu bar był to zjadłem sobie hamburgera dla zabicia czasu :P Sprawdziłem stan oleju-był ok. Już mnie pot zimny zaczyna oblewać, bo to było nie tak długo po kupnie moto - pierwszy sezon jazdy, zaczęły mnie mroczne wizje nachodzić, myśle ledwo moto kupione nówka a tu silnik zarżnięty :szok: Ale ciągle zachodzę w głowę co się mogło spierniczyć już nawet miałem dzwonić po busa żeby mnie zwieźli no ale gdzieś tak po 20 minutach zartybiłem że mogło się paliwo skończyć :wstyd: No więc przełączyłem na RES ale on dalej nic, zagada chwilę i znowu kontrolka oleju się zapala i silnik gaśnie, więc dałem mu na PRI na parę sekund przęłączyłem na RES i udałem się na poszukiwanie stacji paliw. Przy okazji czekając aż silnik ostygnie spotkałem ziomka na R1 odzianego w kombinezon którego wartość była porównywalna do wartości całego mojego moto :szok: Co wprawiło mnie w cięzką rozkminę i lekkie zakłopotanie :P (Skąd ci ludzie biorą tyle kasy?) Jednocześnie ta przygoda uświadomiła mi że w moim GSie tak powyżej 130km/h tworzy się dość spory wir w zbiorniku paliwa ;) Doliczając do tego 1l oleju na 1000km wychodzi całkiem sporo. Pozdrowienia dla wszystkich pożeraczy oleju :P
blazek1883 - Sro 03 Cze, 2009

g.dariusz napisał/a:
Ja natomias pewnego piknego dnia ruszjąc od tesciów, do których wpadłem pochwalic sie nową maszyną gotowy do drogi siedząc na moto zapomniałem złozyc nóżke i tak próbowałem go odpalic 5 minut dziwiac sie oco K... chodzi czemu niechce zaskoczyc :zdziwko:
( zaznaczajac ze moto nowka miał dopiero 1700km).


hehe,

miałem podobną sytuacje, podjechałem pod robotę pochwalić się moto, zeszli znajomi z pracy, ja elegancko odpaliłem Suzi, po czym chciałem odjechać, wrzucam bieg, a moto gaśnie... i tak kilka razy

dopiero po paru minutach zorientowałem się o co chodzi

pchelka - Sro 03 Cze, 2009

No to i ja się pochwalę

Pierwsze jazdy testowe po nabyciu rzecz się dzieje na garażach (nie miałem jeszcze tablic więc nie wychylałem nosa dalej jak 200 metrów od garażu).

Rozpędziłem się na prostej do jakichś 80 i testuje hamowanie przodem. W pewnym momencie moto stanęło, a ja nic ani się nogami podeprzeć, tylko obserwuje. Po chwili pani grawitacja wygrała - wręcz groteskowym sposobem poleciałem na prawo, tylko lekko się podpierając

szkody – nowa ryska na prawym deklu

Dzień następny siedzę na moto i przerzucam go lewo prawo w pewnym momencie za mocno popchnąłem masę w prawo – efekt znowu moto leży, i kolejna ryska na prawym deklu ;/

wczoraj – na moto siedzi kumpel, błąd że go nie obserwowałem bo robił dokładnie to samo co ja, bawił się masą i przerzucaniem – tym razem lewa strona, drapnięcie na ciężarku i zmiana ustawienia klamki sprzęgła....

Wiem jestem 'L' - :X

djmauro - Sro 03 Cze, 2009

metalbeast, coś jest z tym zawracaniem na 100 razy, za pierwszym razem jak wjechałem do "garażu" to sobie stwierdziłem, spoko, wykręci się szybciutko i wyjazd przodem :rotfl: Teoria minęła się jednak z praktyką i chyba pół godziny się męczyłem najpierw z odstawieniem wszystkiego co się dało na szafki a potem z wykręcaniem ;)
Ale chyba żaden świeżo upieczony motocyklista nie wie na początku jak dziadowski promień skrętu pomaga w manewrowaniu. Ja dodatkowo kiedyś trzymałem w tym samym miejscu skuter, to się go podnosiło i przekręcało, niestety 50 a 500 cm^3 robi różnicę w masie pojazdu :P

lukasz0483r - Sro 03 Cze, 2009

Ja na początku jak zacżąłem jeździć GS-em to był szał. Podjeżdżam kiedyś pod swoją robotę, chłopaki wyszli pooglądać sprzęcicho i bajerzymy. Ale przyszedł czas do domu. Więc zasiadam na motóra podjarany, odpaliłem - niech się grzeje, poubierałem się, każdy mi kibicuje, obserwuje, ja mu pierwszy bieg a ten zgasł. Myślę sobie "oo fajnie" i czuje jak mi się morda czerwieni pod tym kaskiem słysząc ich śmiech. :zly: Nie poddaje się - druga próba, ale ten znowu zgasł. Po raz trzeci, czwarty również. Wtedy postanowiłem spojrzeć na silnik (jakby miało mi to pomóc). I wtedy zobaczyłem tę nieszczęsną niezłożoną boczną stopkę :szok: Siara na maxa. Ale co tam ;)
majkelmu - Sro 03 Cze, 2009

z tą boczną stopką to chyba każdy miał podobną przygodę ;)
Graphic - Pon 27 Lip, 2009

Po tygodniu od kupna swojego gsa postanowilem zmienic olej ! Nieczytajac nic o stawianiu na centralke postanowilem poprostu go postawic na centralke :) skoczylo sie to wywrotka i zlamanaa klamka hamulca , w ten sam dzien kupilem nowa 2 dni pozniej wyjezdzajac z bramy postanowilem niesiadajac z MOTOCYKLA zamknac brame oczywiscie starcilem rownowage i kolejna klamke zlamalem:) teraz grzecznie najpierw otwoeram drzwi od garazu i bramy wyprowadzam MOTOCYKL stawiam na nozce i ide zamknac wszystkie drzwi :)
baszan - Sro 29 Lip, 2009

jako poczatkujacy motocyklista cztam sobie tak wasze "wtopy" i musze powiedziec ze to niezly poradnik dla zielonych:P moze zaoszczedze troche czasu probujac odpalic moja suzi nast razem:P

a tak na marginesie, pytanie do Graphic'a co jest nie tak ze stawianiem moto na centralnym przy wymianianie oleju? nie powinno sie tak robic czy jak?

szacun

mr0zd - Sro 29 Lip, 2009

Po prostu nie umiał i się wyłożył, a inaczej niż na centralu to nie za bardzo z tą wymianą
Graphic - Sro 29 Lip, 2009

no dokladie nie umialem wstawiac na centralke i moto wylozylem :D ale bylem na siebie wkurw... :)
simoncom20 - Czw 30 Lip, 2009

Jezdze od kwietnia gsem i w zyciu sie nie spodziewałem ze ma czujnik pod stopką , ale plame dałem na stacji, z 5 min się męczyłem z kazdego biegu ruszałem ( chciałem ruszyc ) i nic,az w koncu jakims cudem ruszyłem potem sie bałem wrzucic jedynke na skrzyzowaniiu zeby nie zgasł, po dotarciu do domu google i... stopka rozlozona:)
metalbeast - Sro 31 Mar, 2010

nowy sezon, więc czas odświeżyć temat.

Dumnie wziąłem się za wymianę oleju i filtra, wszystko niespiesznie, powoli, starannie i kuźwa tak starannie, że zapomniałem włożyć sprężynę dociskającą filtr oleju :zdziwko:
Nawet nie pytajcie, co wtedy mówiłem :wstyd:

Duellis - Sro 31 Mar, 2010

metalbeast napisał/a:
Nawet nie pytajcie, co wtedy mówiłem :wstyd:

Co mówiłeś, co mówiłeś? :D

Po kupnie motocykla trzymałem go przez miesiąc w komórce u kumpla - komórka mała, korytarz wąski, nawet sławne zawracanie na 100 razy nie dawało rady, trza było nadrzucać tył, aby wprowadzić motocykl do środka. Po zakupie pomagał mi kumpel, ale kiedy wyciągałem go na pierwsza jazdę stwierdziłem, że dam radę sam (a co! ja nie dam rady?!). Wyciągnięcie odbyło się powolutku, lewa ręka na kierownicy, prawa za tylni uchwyt i powoli przesuwam tył. Jak wprowadzałem moto z powrotem to już mi się nie chciało szarpać na raty jedną ręką, wiec stanąłem z tyłu, obie łapy za uchwyt i siup - przesunąłem za jednym zamachem. Tyle, że Suzie straciła równowagę, poleciała na lewo, ja próbowałem szybko ratować sytuację, skończyło się miękkim lądowaniu motocykla na mojej osobie, dzięki czemu obyło się bez strat - przestawiło się tylko lusterko, przy okazji boleśnie wbijając mi się w bok.

Odpalanie bez ssania to u mnie standard. Zawsze jeździłem samochodami na wtrysku, z wyjątkiem krótkiego epizodu z Ładą Niwą, ale ta miała ssanie automatyczne, więc włączanie tego ustrojstwa to dla mnie niejaka nowość. Raz nawet przez dobrych parę minut po odpaleniu podgazowywałem, nie rozumiejąc czemu moto chce mi gasnąc na luzie.

Za to problemów z boczną nóżką nigdy na GSie nie miałem - na kursie wrzucanie biegu z nóżką boczna było standardem, wiec się musiałem tego oduczyć do egzaminu i tak już zostało. Jak wsiadam na motocykl to składam nóżkę, przed wrzuceniem biegu sprawdzam jeszcze raz czy jej aby ie ma rozłożonej.

pili5 - Sro 31 Mar, 2010

Ja po operacji kolana za szybko wsiadłem na moto.... zrobiłem sporo kilometrów a glebnełem się dopiero w garażu przed zgaszeniem moto...

Pozdrawiam

callum - Sro 31 Mar, 2010

Ja miałem trochę innego typu przygodę. Moja pierwsza jazda - pojechałem do kuzyna, który mieszka w domu jednorodzinnym położonym tuż przy dość uczęszczanej szosie. Zjazd do domu prowadzi trochę w dół, jest dość stromy. Dojeżdżając stwierdziłem, że nie chcę stawiać Zuzi przy samej szosie, bo pobocze jest tam zbyt wąskie, więc zjechałem na ten podjazd i... zagwozdka. Brama zamknięta, nie dosięgnę do dzwonka siedząc na moto, ale nie mogę go postawić na bocznej podstawce (bo stoję przodem z górki i się złoży), nie dam rady wycofać się na szosę siedząc na motocyklu (zbyt ostry podjazd), nie zsiądę żeby go wypchać, nie zawrócę, bo za wąsko. Na szczęście kuzyn akurat wyszedł na taras, zobaczył mnie i otworzył bramę, więc mogłem przejechać :D bo stałem tak chyba ze 3 minuty i zastanawiałem się, co w tej patowej sytuacji zrobić :D a wstydziłem się dzwonić do niego z komórki na zasadzie "cześć, jestem przed twoim domem i nie mogę się ruszyć, otwórz bramę" :D
metalbeast - Sro 31 Mar, 2010

callum, niezła wtopa... ja też raz podobnie się ustawiłem na górce, ale szybko wymyśliłem, żeby moto na bieg dać :D Nie - nie stoczył się, choć tu by taka historia pasowała.
kruk - Sro 31 Mar, 2010

Fajny temat. Aż ciekaw jestem jakie głupie akcje ja będę miał ze swoim GS-em. :)

Motyw z niezłożoną stópką miałem pierwszego dnia jazdy. Złożyłem ją wprawdzie, ale okazało się że nie do końca i moto gasło przy wrzucaniu biegu. Na szczęście już po drugim zgaśnięciu wpadłem na to. A dlaczego tak szybko zajarzyłem? Bo kompletny brak wiedzy na temat motocykli nie pozwolił mi pomyśleć o żadnej innej przyczynie. :D

Miałem też trochę podobny przypadek jak Duellis i callum. Krótko po zakupie wyprowadzałem GS-a z szopy w której go trzymałem u znajomego. Tak tylko żeby sobie popatrzeć na niego, zrobić kilka fotek. Był środek zimy, więc o jeździe nie było mowy, nawet nie odpalałem. No i jak już się napatrzyłem, to zacząłem go pakować z powrotem. Ciężki tam był dostęp (przy wyprowadzaniu pomagał mi znajomy i też trzeba było nadrzucać tył), bo przed szopą stał samochód, jakieś inne graty, a do tego śnieg pod nogami, więc ślisko. No ale stwierdziłem że dam radę sam. Nie będę przecież pomocników wołał, bo się śmiać będą, że moto kupiłem a nie mogę go sobie sam do garażu wprowadzić. :D Silnik był zgaszony, więc musiałem moto wepchnąć tylko z użyciem własnej siły. Początkowo szło mi nawet nieźle, jakoś wymanewrowałem żeby nic nie uszkodzić. Zatrzymał mnie wysoki próg, pod który nie miałem siły wepchnąć GS-a. Stanąłem w miejscu, ale w takiej pozycji, w której nie miałem szansy już żadnego manewru - ani do przodu, ani do tyłu, ani jak postawić na jednej czy drugiej stopce, ani o co oprzeć motocykla, nawet nie było jak na niego wsiąść, bo tak się zaklinowałem - straciłbym równowagę odrywając stopę od ziemi i glebnął na śniegu. :) Jedynie wciśnięty przedni hamulec ratował moto i mnie przed glebą. Drugą ręką wyjąłem z kieszeni telefon i zacząłem dzwonić po znajomego, żeby wyszedł z mieszkania i mi pomógł. No ale wiecie jak to jest w takich sytuacjach... Akurat miał gdzieś telefon odłożony i nie słyszał że dzwoni. No i tak stałem w miejscu jak idiota i zastanawiałem się ile czasu minie zanim ktoś pojawi się na podwórzu, żebym mógł poprosić o pomoc. Na szczęście chyba jakoś telepatycznie mnie znajomek wyczuł, bo po dwóch minutach sam z siebie wyszedł zobaczyć co u mnie. Równie dobrze mogłem stać tam tak z godzinę. :zawstydzony:

Ale najlepszą wpadkę miałem w zeszłym roku ze skuterem. Jeden gość zainteresowany kupnem przyjechał go zobaczyć. Najpierw długo się nim bawił na postoju, a potem zrobił jazdę próbną. Godzinę później ja chcę gdzieś jechać, odpalam skuter i... światła mijania i drogowe nie działają. Myślę sobie "No kur.. co jest? Jeżdżę od roku, nigdy żadnych problemów, a tu przyjechał jakiś palant i mi skuter zepsuł!" Cały wieczór myślałem co mogło się stać, coś tam sprawdzałem, ale nic nie przynosiło pożądanego efektu. Myślę sobie "Gnój mi elektrykę spieprzył! Najpierw się bezsensownie wszystkim bawił na postoju co już mnie wkurzało, a cholera wie co jeszcze wymyślił na jeździe próbnej jak go nie miałem na oku. Widać było że laik jakiś, to mógł zrobić coś debilnego!" Następnego dnia rano telefon do serwisu (skuter na gwarancji) i zaraz jazda, widno więc może się uda dojechać bez mandatu za brak świateł. W serwisie poważna dyskusja z szefem, że może elektryka, a może coś innego, ciężko powiedzieć, może być jakaś grubsza sprawa. Skuter odprowadził jakiś pracownik serwisu, a ja zostałem jeszcze pogadać z szefem na inne tematy (już wtedy zaczynałem myśleć o kupnie motocykla). Za 5 minut przychodzi tamten pracownik i pyta się co miało nie działać w tym skuterze, bo podobno światła, ale wszystko jest z nimi ok. Zgadnijcie co się okazało... Od razu po kupnie skutera (rok wcześniej) włączyłem światła na ON i tak już zostawiłem, ewentualnie zmieniałem tylko innym przyciskiem z mijania na drogowe. Tak się przyzwyczaiłem, że kompletnie zapomniałem że można je przełączyć na OFF. A ten gościu co sprawdzał skuter przed kupnem śmiał to zrobić! :przestraszony: Jak jechałem do domu, to wyobrażałem sobie jaką polewkę muszą ze mnie mieć w tym serwisie. :rotfl:

Duellis - Sro 31 Mar, 2010

kruk napisał/a:
Od razu po kupnie skutera (rok wcześniej) włączyłem światła na ON i tak już zostawiłem, ewentualnie zmieniałem tylko innym przyciskiem z mijania na drogowe. Tak się przyzwyczaiłem, że kompletnie zapomniałem że można je przełączyć na OFF.

Ja tak w Poldku miałem, światła zawsze na ON - jak mi brat czasem wyłączył, to potem jeździłem bez aż mi ktoś mignął albo do wieczora, kiedy stwierdzałem, że coś za ciemno.

Irys - Sro 31 Mar, 2010

To a propo przełączania/włączania/wyłączania...
Standardowy problem dla "nowych" któym nikt na to nie zwracał uwagi np. na kursie - magiczny czerwony przycisk z prawej strony.

Siada delikwent na moto i... nic! "O jej, co się stało, przed chwilą działało".
Łącznie z tym, że na egzaminie ze mną, jakaś dziewczyna oblała, bo zapomniała że coś takiego istnieje (a może w ogóle nie wiedziała?).

tmi - Sro 31 Mar, 2010

Z tym czerwonym przyciskiem to ja też miałem przygodę na egzaminie kiedy trzeba było moto odpalić, naciskam naciskam a tu nic, dopiero potem zaskoczyłem.

W garażu na szczęście nie miałem żadnych przygód podczas których moto by ucierpiało.

Wjazd do garażu mam pod górke i do tego centymetrowy stopień i od razu muszę kręcić ostro w prawo, szczególnie kiedy w garażu stoi już samochód, więc kilka dni temu wprowadzam i już przednim kołem wtoczyłem sprzęta do garażu i się zatrzymałem, wtedy moto poleciał na prawą strone ale szybko podparłem się ręką, jedynie ciężarek lekko dotknął ściany.

I raz w garażu też mi się moto za mocno przechyliło na jedną ze stron, na szczęście w stronę ściany więc szybko się o nią zaparłem i utrzymałem, jeśli by poleciał na drugą stronę to byłoby nieciekawie.

W związku z tym, że wjazd do garażu jest pod górke to wyjazd z garażu rzecz jasna z górki. Wyprowadzam zawsze moto przodem bo inaczej się nie da i po wyprowadzeniu nie mogę go postawić na zjeździe no bo jak (żeby rozgrzać silnik itd., kosa odpada, centralna tak samo), więc prowadze go od razu na kawałek równego terenu skręcając już w bramie garażu, podejrzewam, że kiedyś podczas tego manewru coś się stanie ale oby nie.

joeey - Sro 31 Mar, 2010

To i ja się pochwale moją wpadką na egzaminie. Zdałem teorie bezbłędnie, zadowolony z siebie czekałem na część praktyczną. Jak już nadszedł mój czas zrobiłem prezentację motocykla, założyłem kask i egzaminator do mnie proszę odpalić motocykl i jechać na górkę. Ja wsiadam na motocykl przekręcam kluczyk, sprzęgło i starter a ten nic. Egzaminator się na mnie patrzy, ja już cały zestresowany, próbuje jeszcze raz i znowu nic :zdziwko: Już mi przeszła myśl przez głowę, że oblałem :D i w tym momencie przypomniał mi się czerwony magiczny przycisk :rotfl:
przemek_posp - Sro 31 Mar, 2010

Ja też się pochwalę swoimi wpadkami :D
Standardowo wrzucenie 1 z otwartą nóżką boczną :zawstydzony:
Druga mała wpadka: wychodzę ze sklepu, ubieram się, wsiadam na maszynę, naciskam przycisk rozrusznika, a tu sygnał klaksonu rozbrzmiewa... Pomyliłem przyciski :wstyd: Ale brat mnie pocieszył, ponieważ jemu też to się zdarzało.

Miszi333 - Czw 01 Kwi, 2010

Z boczną stopką ja miałem incydent na egzaminie. Wszystko pokazałem, moto przepchnąłem i mam już ruszać. Wsiadam, sprzęgło, jedynka i moto zgasło :zdziwko: egzaminator do mnie gada, że pierwsze podejście nie zaliczone. Zestresowałem się i zamiast spojrzeć na stopkę powtórzyłem wszystko tak jak wcześniej i oblałem egzamin :wstyd: ale gdy zdwałem drugi raz na motocykl było wszystko git ;)
Matizyahu - Czw 01 Kwi, 2010

Mój znajomy kupił sobie Kawasaki zx6r rocznik 1996. Oglądaliśmy sprzęta u niego w garażu, bo padało. Kolega odpalił i po gazował trochę a później nie wiem jak to zrobił, ale dodał gazu na maksa, jakoś wrzucił jedynkę i puścił sprzęgło. Efekt był taki, że motocykl razem z nim przywalił w zamknięte drzwi garażowe (aktualnie do wymiany). Straty w moto: pęknięta główka ramy, zgięte obie lagi, wgniecenie na zbiorniku, owiewki w strzępach, zbite lusterko i lampa, krzywa przednia felga. O dziwo koledze nie stało się prawie nic. Tylko głowę sobie rozciął i nic poza tym. ;)

Teraz historia o mnie. Jadę sobie w stronę C.H Korona przez most. Były tam stare tory takie. Z naprzeciwka nadjeżdżał motocykl, więc ja tradycyjnie lewa w górę. Trochę mnie to rozproszyło i tory zaczęły skręcać a ja wjechałem w szynę i zaliczyłem glebę. Całe szczęście, że jechałem bardzo wolno, bo duży ruch był. W efekcie tylko sobie podrapałem ciężarek z lewej strony i lusterko.

dusza - Czw 01 Kwi, 2010

rozwaliłem kierunek na pierwszej godzinie na L :D
zachciało mi się przednim hamować a było trochę piachu i gleba :P

callum - Czw 01 Kwi, 2010

Aha, ja jeszcze się zapomniałem "pochwalić" moją wpadką na kursie! Generalnie szło mi podobno dobrze, więc chyba się poczułem zbyt pewny siebie. W każdym razie jest jedna z ostatnich lekcji na placyku, wszystko już robię "z zamkniętymi oczami" (oprócz ósemki, którą robię ku.rwując nieustannie). Podjeżdżam, żeby się ustawić po raz milionowy na podjeździe, żeby znowu przećwiczyć ruszanie pod górę. I naprawdę nie wiem, co zrobiłem źle, ale: wjechałem na podjazd, zatrzymałem się na szczycie "górki" i.... pac w bok :D I zamiast wstawać, to ja leżę i się śmieję. Dobrze, że odruchowo czerwonym wyłącznikiem odciąłem silnik, bo ze śmiechu nie mogłem dłuższą chwilę wstać :D

W sumie jak teraz o tym myślę, to miałem szczęście, że mi GS-ka np. nogi nie przygniotła, bo nie byłoby tak wesoło. Motorkowi też się nic nie stało, bo pewnie w tym celu leżą tam opony, ale śmiech totalny. Szkoda, że nikt tego nie nakręcił :D

Karollo - Czw 01 Kwi, 2010

#####
sawik - Czw 01 Kwi, 2010

ale byłeś w stroju ?? ? inaczej by się dupa sparzyła :))) ale to podobno dla zdrowotności :))))
Duellis - Czw 01 Kwi, 2010

Karollo, opowiadanko obrazkowe bajera :) Gratuluje też umiejętności szybkiego wyboru najmniejszego zła :)
Karollo - Pią 02 Kwi, 2010

#####
godofrock90 - Pią 14 Lut, 2014

Wczoraj mialem niemila przygode :/
Pojechalem rowerem do pracy, mysle " a blisko jest, oszczedze troche beny"

Moto na parkingu, zablokowane, pokrowiec zalozony.
po paru godzinach kumel z mieszkania dzwoni:
"twoj motor lezy"
Wybieglem z pracy, pobieglem do domu, patrze a biedactwo dalej na boku, wkurwiony, ze gapiow dookola w huk ale nikt nie wpadl na pomysl zeby podniesc:/

Troche beny sie rozlalo, kwasu z aku i olej z lewej lagi poszedl.
Sruba od ciezarka kierownicy zgieta, od lusterka zlamana.
Chcialem dzisiaj przelozyc lewe listerko na prawa strone zeby moc jezdzic ale tez sie zlamala, plastelinowy szmelc! :/

Bedac w pracy, jakis zasrany huragan przyszedl, pokrowiec zadzialal jak zagiel i zduchnelo GSA.
Moto lezalo conajmniej godzine na prawym boku :/

Przy okazji zapytam, co poza poziomem elektrolitu moglo sie stac?
Zadnych uszkodzen mechanicznych poza srubami nie ma, pokrowiec ochronil przed rysami.

Cos z gaznikami?
Bena w oleju?

tmi - Pią 14 Lut, 2014

Przypomniało mi się teraz jak przy regulacji luzów zaworowych wpadł mi szczelinomierz do silnika :D śmieszne to nie było.
simin - Pią 14 Lut, 2014

tmi - mi przy wyjmowaniu płytki metodą "śrubokręt i imbus" płytka poleciała nie w tym kierunku co chciałem i zaklinowała się między łańcuszkiem i głowicą jakieś 10 cm poniżej wałka rozrządu... :O

Ciśnienie momentalnie skoczyło, ale udało mi się ją śrubokrętem przesunąć tak żebym dał radę wyciągnąć... :)

Po tym zdarzeniu obiecałem sobie kupić klucz do płytek i magnesik do wygodnego wyjmowania...

Właśnie o tym mi się przypomniało więc pora na zakupy :D

tmi - Pią 14 Lut, 2014

Do dzisiaj pamiętam napięcie towarzyszące wyciąganiu tego szczelinomierza złapanego za jeden listek przy pomocy magnesu.
simin - Pią 14 Lut, 2014

Ja jeszcze pamiętam moją jedną mega wpadkę :P

Źle przeczytałem w serwisówce momenty przykręcania półpanewek wałków rozrządu - kręcę sobie zadowolony dynamometrem, po 1/2 obrotu, ale coś mi nie pasuje - za długo kręcę mimo wszystko...

Wykręcam, paczę a wszystkie śruby już maja małą zwężkę od ukręcenia :O

Wtedy nauczyłem się że klucz do momentów 6-30 też potrafi ukręcić śrubę, a przy długości 35 cm wcale o to nie trudno i trzeba ostrożnie momenty sprawdzać :P

godofrock90 - Pią 14 Lut, 2014

He widze ze temat odzyl ;)

Kiedys mi sie jeszcze zdarzylo przy stawianiu na centralke, zesliznela mi sie noga, ale na szczrscie moto zatrzymalo sie na plastikowych koszach wiec nic sie nie stalo.
Od tamtej pory zawsze upewniam sie, ze but solidnie opiera sie o stopke :)

Odpowie mi ktos na poprzednie pytanie?
moto lezalo na prawym boku minimum godzine, co moglo sie stac, co sprawdzic poza poziomem elektrolitu?
HELP

horbal - Sob 15 Lut, 2014

Sprawdz czy pali ;)
muminek - Nie 16 Lut, 2014

jesli juz mowa o upadkach to ja mialem jedną niekoniecznie w garazu, a mianowicie zatrzymalem sie na poboczu drogi (pusta, nieduza droga) i akurat na skraju asfaltu. prawą noge chcialem postawić na ziemi, a że akurat to była końcówka asfaltu to wysokosc do ziemi byla troche wieksza. nie udało mi się już podeprzeć nogą i straciłem równowage, a twarzą wpadłem w zboze :D z moto oczywiscie nic sie nie stalo NA SZCZĘŚCIE :padam:
Zaur - Pią 28 Lut, 2014

Jeśli chodzi o wpadki garażowe to najlepiej zapamiętałem tę . Będąc u znajomego w garażu wybuchł gaz i od tamtej pory nie posiadam w uszach bębenków , podobno niczego już tam nie posiadam ale wiem to tylko z opowieści bo nigdy tam nie zaglądałem . Garaż przetrwał i dalej od czasu do czasu wpadam tam na pogawędki . Znajomy w jednym uchu bębenek jeszcze posiada . Przypuszczam że kariery jako wirtuoz skrzypiec już nie zrobię , ale puki co nie trzeba do mnie krzyczeć podczas rozmowy . ;)
Evil Biker - Sro 21 Maj, 2014

Mam dla Was piękną, świeżutką, jeszcze pachnącą olejem garażową wpadziochę :D
Moto świeżo zakupione i przywiezione do domu teściów na przyczepce. Z racji iż u teściów jest bogato wyposażony garaż i nikt nie zadba o moje moto lepiej niż ja sam postanowiłem zrobić mu mały serwis.
Wcześniej zakupiłem filtr oleju no i oczywiście 3l samego oleju (na szczęście w 3 butelkach po 1l, ale o tym za chwilę...)
Krótka jazda próbna w celu rozgrzania oleju i powrót do garażu. Moto na centralce, klucze przygotowane, pojemnik na zużyty olej także.
W pierwszej kolejności odkręciłem spust, następnie bagnet i na koniec pokrywę filtra oleju.
Wszystko idzie jak po sznurku, nawet żona się zainteresowała i aby mi pomóc przygotowała lejek z plastikowej butelki pasujący idealnie do Suzi.
Filtr zamontowany wraz z nową uszczelką, pokrywa dokręcona. Zauroczony lejkiem wytworzonym przez moją połóweczkę otwieram pierwszą butelkę oleju i zaczynam lać...
Żona stojąca nieopodal stwierdza, że "coś leci" spod silnika (ja byłem zbyt blisko moto, by od razu to wypatrzyć i oczywiście wpompowałem cały litr).
Okazało się, że fascynacja moto i pomocą żony przysłoniła mi konieczność zakręcenia spustu oleju :wstyd:
Tym sposobem 1l oleju zasilił garażową podłogę a ja musiałem zaliczyć wycieczkę na stację paliw w celu zakupu utraconego litra oleju co mnie kosztowało 50 PLN i "odrobinę" nerwów :)
Nauczka na przyszłość:
-nie dać się rozproszyć przez otoczenie,
-sprawdzić wszystko dwa razy.

omaddo - Wto 27 Maj, 2014

Może i ja się popiszę swoją mądrością.
Moja pierwsza parkingówka miała miejsce jeszcze na kursie na prawo jazdy. Wiem, nie ma się czym chwalić, w sumie na motocyklu siedziałem chyba pierwszy raz, ale nie byłem już dzieckiem, mogłem pomyśleć...
Otóż po skończonej pierwszej godzinie nauki, miałem odstawić motocykl do garażu znajdującego się na placu manewrowym. Garaż - zwykły blaszak, próg na wjeździe dosyć wysoki, ale bez przesady, w środku dwa inne motocykle. Oczywiście za leniwy byłem, żeby zejść z maszyny i wprowadzić do środka, cwany Adaś postanowił wjechać. Wszystko pięknie, ale pierwsza jazda, ani ruszać dobrze nie umiem, ani prowadzić, a tu trzeba zmieścić się w połówkę drzwi, pokonać (jak się okazało za wysoki) próg no i przede wszystkim zatrzymać się.
Ruszyłem za szybko, moto podbiło mi na progu, w panice kurczowo ścisnąłem manetki (jakoś dodałem gazu), to nie rower, po lewej nie hamulec, ale sprzęgło... Do garażu wleciałem, a zatrzymałem się na drugim motocyklu. Straty na szczęście niewielkie, bo tylko złamany kierunkowskaz (złamany to on był już wcześniej i grubo oklejony taśmą, ale wciąż...).
Wyluzowany instruktor pochwalił, rzucił, że tego jeszcze nie widział (stłuczki w garażu) i kazał iść do domu :)
Później już było lepiej. Dodam, że do własnego garażu, własnym motocyklem też wjeżdżam, do kumpla na podwórko przez bramkę dla pieszych też, tyle że teraz wiem co robię i robię to swoim sprzętem. Cudzym (nie ważne czy na nauce czy wypożyczonym) takich rzeczy nie polecam :P

Myszak - Wto 27 Maj, 2014

Znam takiego, który w garażu wyłożonym płytą ażurową przesypaną piaskiem i drobnym kamieniem otworzył stopkę i postawił motocykl. Ten zaś, miast grzecznie stać w miejscu, przewalił się na lewą stronę wraz z jeźdźcem. Zabawnie to wyglądało patrząc z boku. Na szczęście rozbiło się tylko szkiełko kierunkowskazu i w dziwny sposób poluzowało lusterko.
KuKi - Sro 28 Maj, 2014

hahah przypomniala mi sie świetna akcja. jak kolega do kanalu wpadl mz:D no ubaw byl po pachy:)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group