.:: Forum o Suzuki GS 500 ::.
...::::Suzuki - Way of Life::::...

Prawo/Policja - Sprzedaż i problem z kupującym

Daniel557 - Nie 20 Lis, 2016
Temat postu: Sprzedaż i problem z kupującym
Witam, temat dotyczy samochodu ale liczę że ktoś mi pomoże.
Otóż wczoraj sprzedałem swoje auto, miałem je prawie 2 lata, przyjechał oglądać facet z żoną i synem, powiedziałem im że uszkodzone jest łożysko w tylnym kole, huczy i należy wymienić, poza tym poinformowałem o poprawkach blacharskich, w końcu ople słyną z rudej. Pojechalismy na stację diagnostyczną, bo chcieli spojrzeć pod spód auta, zgodziłem się, nie miałem nic do ukrycia w końcu, auto zdrowe, nowe zawieszenie z przodu, wszystko cacy na pomiarach. Podpisalismy umowę, zszedłem im 3 stówy z ceny chociaz na początku mówilismy o 2, pomińmy ten fakt. Jeszcze na wyjeździe facet mimo że wydawał się doświadczonym kierowcą ze względu na wiek uderzył i uszkodził zderzak przy wyjeździe, nie potrafił ruszyć, pojechał za szybko i zaliczył w słupek.
No i zaczyna się:
Wczoraj wieczorem dzwoni do mnie jego żona czy wpisalismy na umowach datę, mówię że nie i podziękowałem za zwrócenie uwagi, zdarza się w końcu, po chwili pyta się mnie czemu świeci się kontrolka check'a na desce, na śmierć o tym zapomniałem ponieważ ta kontrolka paliła się w zasadzie odkąd kupiłem auto, astry tak mają, nie tylko u mnie tak jest ale nie jest to związane z żadną usterką, podpinałem z resztą auto pod komputer swojego czasu i nic nie wykazało. Powiedziałem im że ten typ tak ma, tak było od początku i nie jest to związane z żadną usterką, przytaknęla mi i się rozłączylismy.
Dzisiaj znowu dostaję od nich telefon, mówią że kontrolka zapala się w trakcie jazdy, zgasił auto i cięzko zapala, tak z dnia na dzień, wczoraj wszystko działało jak miało działać, facet próbuje mi wmówić że to wada ukryta, mówię że robi sobie ze mnie jaja w tym momencie, gdyż wczoraj ich informowałem jeszcze o tym i sprawdzałem samochód. Powiedział że jedzie jutro z tym do mechanika i jak coś wyjdzie wymaga zwrotu pieniędzy, za zderzak mi 2 stówy odda.
Teraz co mogę z tym fantem zrobić? Nic przed nim nie ukryłem, wmawia mi że auto było popsute przy kupnie gdzie to nieprawda. Jechał z resztą ze mną (nie chciał prowadzić bo nie miał prawa jazdy przy sobie), kontrolka się paliła, auto po chwili było gaszone bo jechalismy na tą stację i odpalane. Jak mogę się przed taką osobą bronić? Będę bardzo wdzięczny za wszelkie porady.

ded - Pon 21 Lis, 2016

To, że check się świeci bo ten typ tak ma to normalnie padłem. Zły skład mieszanki masz albo pewnie sondę padniętą. Na kompie nie było błędów? Jaja sobie robisz. Nie tłumacz ludziom takich głupot, bo widać że zieloni są a ktoś im pewnie wytłumaczył że "ten typ tak nie ma", tylko naprawić trzeba...

Sprawa wygląda tak: auto jest stare i może wymagać napraw- normalna sprawa. Auto należy teraz do nowego właściciela i to on je musi wykonać na swój koszt. Wada ukryta to jest wtedy, jak nasypałeś trocin do skrzyni albo podłożyłeś słoninę pod panewkę. Jak coś padnie nawet po drodze do domu a wynika to z wady danej części czy zużycia to na klatę bierze to nowy właściciel. Kontrolka świeciła się cały czas, ślepy by ją zauważył więc nie ukryłeś tego- co innego jakbyś wymontował żarówkę. W związku z tym wyjaśnij państwu że auto wymaga serwisu aby jeździć i jak mają problem to niech jadą do mechanika i naprawią. Oleju za swoje też im nie będziesz zmieniał, bo to ich auto. Ludzie to debile, kupują stare trupy za grosze a burzą się gorzej jak właściciel s-klasy w ASO :) Polecam nie unikać konfrontacji, wyjaśnić wszystko spokojnie. Powiedz, że o zwrocie auta nie ma mowy, choćby dlatego, że nowy właściciel obtłukł je już na Twoich oczach :) A w razie czego zaproś do sądu. Niech wezmę na swój koszt rzeczoznawcę, który bezsprzecznie obnaży te ukryte przez Ciebie usterki (ukryte, nie ewidentne albo wynikające ze zużycia) to pewnie im się trochę oczy otworzą. A jak ich nie stać to niech kupią rowery, będzie zdrowiej.

Mordkaaa - Pon 21 Lis, 2016

Check engin moze sie palic od wszystkiego... od sklafu mieszanki zaczynajac, a konczac nawet na bledzie polozenia czujnika walka. To ze komp nic nir wykazal to tylko oznacza ze nir miales odpowiedniego programu.

Jesli podczas jazdy probnej rzeczywiscie sie palila ta kontrolka to moga sobie jezdzic gdzie chca. Wedlug starego powiedzenia. "Widzialy galy co braly". Jesli faktycznie zatailes jakies usterki to maja racje i na ich kiejscu tez domagalbym sie zwrotu kasy, ale najpierw niech naprawia samochod ktory uszkodzili.

_ANIOŁ_ - Pon 21 Lis, 2016

Miałem podobnie z upierdliwym kupującym. Problem polegał na tym, że truł dupę o sprawy eksploatacyjne i to, że dostał nowe opony zimówki (nie było w umowie) zamiast używek z felgami.

Zgasił go tekst o tym, żeby wysłał odpowiednie pismo do mnie, a mój prawnik się z tym zapozna i odpowie. Od 4 miesięcy mam ciszę :)

ded - Pon 21 Lis, 2016

Świecił nie świecił, jeśli to wynika z jakiejś zwykłej usterki, zużycia czy czegokolwiek normalnego w takim aucie to raczej nie ma podstaw do jakichkolwiek roszczeń. Ludzie się tak zachowują bo za dużo sobie wyobrażają. Wydali na stare auto całe oszczędności i coś więcej niż koszty eksploatacyjne traktują jako próbę oszustwa ze strony sprzedawcy, głównie dlatego że ich nie stać. Warto cierpliwie wyjaśnić, grzecznie ale dobitnie.

Kiedyś kumpel sprzedawał Fiata tipo wartego czapkę gruszek. Jakiemuś znajomemu to dał mu nawet 2 dni się tym autem pobująć. Ten w międzyczasie pojechał do mechanika na sprawdzenie i w końcu auto kupił. Po 2 dniach zadzwonił z pretensją że tylna szyba się nie otwiera i jeszcze coś tam z problemów podobnego kalibru. No szok.

Czytałem też na forum BWM o klientce która przyjechała po starą zmęczoną 7er. Dziewczyna zrobiła taką zajdę próbną jakby życie jej było nie miłe. Chciała na umowie napisać że uszkodzony silnik i zaniżyć mocno kwotę zakupu w celu uniknięcia podatku na co kupujący się zgodził. Po miesiącu kupujący dostaje pismo, ze w silniku jest coś tam do naprawy za 3000 zł i on ma partycypować w kosztach albo zwraca auto. Niektórzy to mają wyobraźnię i tupet.

_ANIOŁ_ - Pon 21 Lis, 2016

Tak z drugiej strony barykady. Kupiłem Vectrę 2.2 benzynka gaz. Po przejechaniu 300 km, przy 2000 obrotów zaczynała coś ładnie cykać jak Polonez na zimno. Okazało się, że panewka obrócona. Pojechałem do serwisu, wziąłem oświadczenie. Miałem tyle szczęścia, że facet był uczciwy i oddałem auto. Za przejechane kilometry co były już jakimś zużyciem wymieniłem mu filtry kabinowy i powietrza :)
ded - Pon 21 Lis, 2016

Ale przyznał się że wiedział o panewce czy przekręciła się Tobie? Bo ja wychodzę z założenia że jak u mnie było dobrze a nowemu nabywcy padło coś (nawet drogiego) to nie jest już mój problem. Ja niczego nie ukrywałem, tak się po prostu zdarza i kupujący powinien brać takie auto co go na nie stać to potem nie będzie płaczu. Rzeczywistość niestety jest taka, że kupiec bierze auto za ostatnie pieniądze droższe niż go będzie stać. Pokopie w oponkę i kupuje a potem jest płacz. Ja kupując auto robię przynajmniej SKP, diagnostykę, czujnik lakieru i jeśli mam obawy albo auto jest bardziej zaawansowane to do mechanika na oględziny. Mam się za osobę która coś tam wie o motoryzacji więc takie sztrucle to potrafię odsiać.
Semy - Pon 21 Lis, 2016

ded napisał/a:
Bo ja wychodzę z założenia że jak u mnie było dobrze a nowemu nabywcy padło coś (nawet drogiego) to nie jest już mój problem.


Nie wiem jak to dokładniej jest w prawie, ale istnieje coś takiego jak wady ukryte których niema możliwości od razu zdiagnozować/wykryć. I wiem też że w przypadku takich wad jest inne postępowanie niz w przypadku wad jawnych. Ale musiał by wypowiedzieć się ktoś kto ma z tym do czynienia więcej niż tylko w teorii.

ded - Pon 21 Lis, 2016

Myślę, że w praktyce to wygląda to tak: Kupujący się burzy, sprzedawca mu w końcu wytłumaczy gdzie ma go pocałować. Ten albo sobie odpuści od razu albo prawnik mu wyjaśni że to nie ma szans powodzenia. Mam trochę doświadczeń w sądzeniu się o odszkodowania i pierwszym krokiem jest stwierdzenie wady i jej jakaś konkretne udokumentowanie. Później wycena naprawy. Jeśli druga strona nie wyraża chęci zapłaty to sąd powołuje rzeczoznawcę. Ten ma za zadanie nie tylko wycenić koszt ale stwierdzić czy faktycznie kupujący ukrył wadę. W przypadku takich ewidentnych napraw głównych robionych typowo pod sprzedaż to i tak jest mocno kłopotliwe. Tego akurat nie przerabiałem ale pewnie rzeczoznawca wysyła np daną część do ekspertyzy i wraca ona ze stosownym opisem, który on interpretuje i ewentualnie wycenia koszt naprawy. Jak już jest naprawione a jakimś tam dowodem ma być oświadczenie mechanika to IMO zero szans w dochodzeniu swoich racji. Oczywiście to skrajny przypadek, gdyby ktoś faktycznie chciał wejść na drogę sądową. Zauważ że musi udowodnić że ty o usterce wiedziałeś i ją celowo zamaskowałeś. W świetle prawa handlarz ma obowiązek sprawdzić stan techniczny auta i jak się okaże, że np podłużnice są spawane a zbieżności nie da się ustawić to jest szansa na zwrot kasy. W przypadku osoby prywatnej nie jest tak prosto. Możesz twierdzić że auto takie kupiłeś, sam go nie rozbiłeś, nic nie naprawiałeś bo jeździło i się na tym nie znasz. Przykra sprawa ale wtedy raczej na pozytywny wyrok sądu nie ma co liczyć. To oczywiście jest tak w uproszczeniu i na podstawie moich skromnych doświadczeń (w sumie to niemal o każdą szkodę się sądziłem) a i z osobami fizycznymi bywało.
Jak ktoś nie chce mieć takich sytuacji to niech auto sprzeda handlarzowi lub zaniży kwotę na umowie (choć to przestępstwo skarbowe więc nie polecam).

Semy - Pon 21 Lis, 2016

właśnie ja o tym :-D

Wiesz, jest jednak różnica między prawdziwą sytuacją gdzie np ktoś sprzedaje auto z ukrytą wadą jak np wał korbowy po szlifie takim że pochodzi tydzień i ani dnia więcej, a wypisaniem do umowy kilku znanych usterek, a potem sie okazuje że kupujący męczy sprzedającego że mu żarówka się spaliła bo jego wina i chce zwrotu kasy za zakup. Nie mylmy oszustów z debilami ;-)

ded - Pon 21 Lis, 2016

Myślę że tu kolega trafił na tego drugiego. Kiedyś słyszałem, że jak się poprosi takiego człowieka żeby sformułował swoje roszczenie na piśmie to jak przeleje to na papier a potem przeczyta może dotrzeć do niego że zachowuje się jak kretyn.
studi - Wto 22 Lis, 2016

Bardzo dobrym zabezpieczeniem przed tymi ostatnimi jest zwrot w umowie o treści "Kupujący natomiast oświadcza, że znany mu jest stan techniczny pojazdu określonego w niniejszej umowy i oświadcza ponadto, iż z tego tytułu nie będzie rościł żadnych pretensji do Sprzedającego."

To zamyka większość roszczeń z tytułu, a bo mi się żarówka przepaliła, nie mówimy tu oczywiście o wadach ukrytych pojazdu.

gacek778 - Wto 22 Lis, 2016

Jak już koledzy słusznie zauważyli czek endżyn nie zapala się z powodu brudu na masce czy spalonej żaróweczki kierunkowskazu tylko musi być tego jakaś realna przyczyna. "Ten typ tak ma" to tekst jakiegoś handlarzyny spod Piździchowa. Takie rzeczy się sprawdza a nie jeździ z tym x lat a jak sprawdziłeś i nic nie wyszło to trzeba było skasować błąd i byłoby po sprawie (chyba że by znów wywaliło wtedy by było jasne że coś nie gra).

Co do całej sprawy to ja się nie dziwię że kupujący ma obawy jeżeli coś nie gra. Sam zachowałbyś spokój jakbyś kupił rzekomo sprawny samochód a coś by było nie tak? Poczekaj jak się sprawa rozwinie, jak sprzedałeś sprawny samochód nie masz się co martwić.

Jeżeli check się świecił cały czas to widział co kupuje. Jak wspomniał studi popatrz co masz na umowie.
Kilka pojazdów w życiu kupowałem i polecam drukować umowy z odpowiednimi klauzurami - np. o tym że sprzedający nie zataił żadnej wady i to o czym pisze studi. Jeżeli jesteś uczciwy to jest zawsze dupochron dla ciebie. I jak podpisujesz to czytasz głośno umowę żeby 2 strona była świadoma na co się pisze.

A poza tym jeżeli ktoś wydaje się podejrzany lepiej podziękuj za współpracę. Raz miałem tak że handlarz zachowywał się dziwnie, jak zacząłem grzecznie pytać czemu tutaj jest tak a tam inaczej i wiszą zastygnięte krople farby (nadkola w Astrze :hyhy: ) facet zaczynał się robić nerwowy. Koniec końców grzecznie podziękowałem a pan pożegnał mnie z kurwami na ustach, obelgami skierowanymi w mojego kolegę i groźbami że spuści psa. Czasem lepiej odpuścić bo teraz byśmy pewnie siedzieli za ciężkie pobicie takiego szmaciarza :rotfl:

Daniel557 - Wto 22 Lis, 2016

Co do Check'a bo zostałem nieco zaatakowany, jak mówiłem podpinałem go pod kompa i nie stwierdzono jakichkolwiek nieprawidłowości, do tego facet nie chciał jazdy próbnej bo nie wziął ze sobą prawa jazdy. Podobna sytuacja z tym jest u mojego kolegi w takiej samej Astrze. Ale mniejsza o to, kontrolka paliła się w trakcie jak jechał ze mną na stację diagnostyczną, siedział na miejscu pasażera.
Pomijam fakt tego, że samochód poza tym szczegółem jest dookoła porobiony, zawieszenie, hamulce itd, wział je za 1700 zł a oczekiwał stanu salonowego.
Historia skończyła się tak, że dostawałem od nich milion telefonów na raz, raz jak gadałem z ojcem to w ciagu 2 minut dzwonili z 5 razy. W końcu w niedzielę zadzwonili że byli u mechanika (tak, w niedzielę..) i że domagają się kasy, przyjechali, samochód odpala normalnie. Co do zderzaka o którym wspominałem na początku nawet tego specjalnie nie widać. Jednak facetowi nie podarowałem i kazałem oddać 300 zł, cenę spuściłem na ogłoszeniu i dodałem informację o zderzaku.
Moja teoria jest taka, że zobaczyli młodą osobę i liczyli na to że uda im się mnie skroić, sam zajmowałem się sprawą samochodu bo ojca nie było w domu. Nie miałem ochoty mieć do czynienia z tymi ludźmi w dalszym stopniu i w najgorszym przypadku ganiać po sądach za garść pieniędzy.
Problem wielu ludzi jest taki, że oczekują cudownych samochodów za małe pieniądze i tak rodzą się kręcone przebiegi i spawanie dwóch aut w jedno.
A i żeby było jasne, byłem wobec nich całkowicie uczciwy, o kontrolce zapomniałem bo byłem najzwyczajniej w świece przyzwyczajony do tego że czasem się pojawi, bo nie zapala się za każdym razem.
Dzięki za porady :]

brat Łełka - Sro 23 Lis, 2016

Czyli jednak przyjales auto z powrotem? Niepotrzebnie, raz ze przy takiej kwocie w zyciu nie poszliby do sadu, dwa ze po zakupie uszkodzili auto, musieliby pokryc koszty (warsztat, fakturka itd, w 300 by sie nie zmiescili)
Z drugiej strony doskonale Cie rozumiem, masz swiety spokoj, na to nie ma ceny

Swoja droga co sie dzieje z tymi ludzmi? Skad ta glupota i bezczelnosc? Czlowiek kupuje auto za 20k i normalnym jest ze trzeba minimum 3k extra wlozyc zeby jezdzilo jak trzeba. A tu ci przychodzi Janusz po leciwego staruszka za 2k, na Twoich oczach go uszkadza, a nastepnego dnia ma czelnosc marudzic ze stan niesalonowy?
Masz nerwy Kolego, ja bym go na taki ch... wyslal ze by zglodnial po drodze

ps. Co co checka. To sie naprawia jak masz auto cokolwiek warte. W furze za 2k ktora porusza sie glownie dzieki magicznym zakleciom wlasciciela albo sie to olewa, albo wykreca zarowke. Tym bardziej ze pewnie jest LPG, czyli bledne odczyty lambdy co chwile

Nowatek - Sro 23 Lis, 2016

Dokładnie jak gruby napisał kumpel w civic'u jak założył gaz od pierwszego odpalenia zapalił się check i palił się do końca a fura śmigała aż miło. Po sprawdzeniu wszystkiego wyszło ze błędne odczyty lapala lambda.
ded - Sro 23 Lis, 2016

Zgłębiałem swego czasu temat lpg i check świeci się jak gazownik zrobi autokalibrację a nie strojenie i korekty wychodzą poza zakres dopuszczalny przez ecu. Czasem jedzie prawie tak samo ale w przypadku zbyt ubogiej mieszanki można liczyć na wypalone gniazda zaworowe, zawory a nawet tłoki. Potem są gadki, że gaz niszczy silnik. Ale niestety, 99% gazowników to debile, ja do nabliższego kompetentnego mam 100km więc co mogę robię sam. Check nie pokazał błędów na kompie bo to nie był komp tylko taki uniwersalny kalkulator co się do niczego nie nadaje, grunt że spałeś spokojnie :P

A co do Twojej fury to w sumie sprzedałeś ją raz, sprzedasz drugi ale ja bym nie odpuścił. A to że jak ktoś wyłoży na furę 20 tyś to ma w zanadrzu te 3 tyś. Jak ktoś zapłaci 1700 to się modli żeby po drodze do domu nie musiał tankować bo nie ma za co. Wtedy głupia lambda to się robi kosztowna naprawa... Z drugiej strony mam starego GSa w którego wkładam tyle ile potrzeba żeby to jakoś jeździło mimo że wartość tego motocykla tylko spada. Gdzie można oszczędzić to można ale jak by mi się miał check świecić to wolałbym to sprzedać i jeździć rowerem. Jak jest coś zepsute to naprawiasz i to im szybciej tym lepiej- to tak już poza tematem.

simin - Sro 23 Lis, 2016

Daniel557 napisał/a:
Moja teoria jest taka, że zobaczyli młodą osobę i liczyli na to że uda im się mnie skroić

Raczej powiedziałbym że kupili auto, stwierdzili że jednak kupią coś innego i szukali dziury w całym żeby samemu nie bawić się ze sprzedażą.

ded - Sro 23 Lis, 2016

Wątpię, jak ktoś ma tyle na auto to wybór jest mocno ograniczony. Wtedy liczy się czy oc wychodzi za tydzień czy za pół roku. Sądzę że na prawdę mieli problemy o których mówili ale po prostu mieli zero funduszy na zrobienie tego. W furach za taką kasę to jak nie ma hamulców albo zawieszenie jest w stanie agonalnym to spoko ale silnik to jednak musi zapalać.
Daniel557 - Sro 23 Lis, 2016

Właśnie cały pic polega na tym, że nie mam LPG, kupiłem takie, a że nie łupie po kilkanaście/kilkadziesiąt tysięcy kilometrów rocznie to nie opłacało mi się najzwyczajniej na świecie, na kompie nic nie wyszło to nie grzebałem w tym bo wszystko działa jak powinno.
A tak jeszcze facet mnie rozśmieszył jak przyjechał. Twierdził że auto gorzej zapala, g*wno prawda, jak zapalał dobrze tak zapala dalej. No cóż, są ludzie i taborety, trzeba uważać na takie osoby. Jak to mówią do 3 razy sztuka, może nastepna osoba będzie bardziej rozgarnięta :D

_ANIOŁ_ - Czw 24 Lis, 2016

Ale za łatwo się zgodziłeś. Na złość mogli Ci nasypać cukru do baku albo co gorszego co Ci wyjdzie po czasie. Za nic by nie poszli do żadnego sądu. Typowi naciągacze.
dymny - Czw 24 Lis, 2016

Daniel557 napisał/a:
No cóż, są ludzie i taborety, trzeba uważać na takie osoby. Jak to mówią do 3 razy sztuka, może nastepna osoba będzie bardziej rozgarnięta :D


Dobra rada - zainwestuj w karte SIM i numer tylko na potrzeby ogłoszenia. Po sprzedaży karta do kosza.
Niestety im tańszy samochód tym więcej kosmitów - za parę kafli chcą miec furę salonową tzn. przez min. 5 lat bez inwestycji..
Po to jest czas na oglądanie i sprawdzanie stanu technicznego, zeby pozniej nie cudować

Nie trzeba było sie zgadzać na zwrot auta, przecież on mógł on przez te kilka dni np. popełnić przestępstwo Twoim samochodem.
Sprzedajesz samochód to "do widzenia" - od razu zgłaszasz w WK, i do ubezpieczyciela osobiście lub listem za zwrotnym potwierdzeniem odbioru.

gacek778 - Pią 02 Gru, 2016

O k... nie wierzę, ktoś za 2 tysie robił taki bałagan? :przestraszony:
To same telefony i wizyta u mechanika go więcej wyszły.

Jak wystawiałem swojego Opla to napisałem w ogłoszeniu wszystko - że miał kolizję, że był malowany, że rdza już jest na progach, zrobiłem nawet zdjęcia podwozia. A że poza tym był całkiem ładny to przyjechał gość w ten sam dzień o 22 zaświecił latarką w kilka miejsc i powiedział że rano będzie z kaską. Rano Opel został sprzedany.
Jak nie chcecie mieć do czynienia z kretynami polecam tak zrobić, przynajmniej część idiotów odstraszycie. Lepiej dodać trochę makabryczny opis ale jak ktoś przyjedzie to wie czego się spodziewać i nic więcej nie znajdzie.

dymny napisał/a:
Dobra rada - zainwestuj w karte SIM i numer tylko na potrzeby ogłoszenia. Po sprzedaży karta do kosza.

Też polecam to rozwiązanie.

Daniel557 - Pią 02 Gru, 2016

No za garść pieniędzy ludzie robią problemy, dopisałem w ogłoszeniu o tym checku zeby nikt więcej mi nie zarzucił oszustwa, wprawdzie mogłem żarówkę po prostu wyciągnąć ale sam nie chciałbym się na to złapać. Z resztą jak mówiłem dobija mnie oczekiwanie od samochodu za niecałe 2 tysiące cuda nie wymagającego roboty.
Co do numeru mogę w telefonie zablokowac numer, to wystarczy, kiedyś musialem wykorzystać do innej osoby :]

Daro90 - Pią 02 Gru, 2016

gacek778 napisał/a:
napisałem w ogłoszeniu wszystko - że miał kolizję, że był malowany, że rdza już jest na progach, zrobiłem nawet zdjęcia podwozia.


pamiętaj że prawda to mniej pieniędzy, nie każdy ma takie podejście :D

gacek778 - Sob 03 Gru, 2016

Daniel557 napisał/a:
No za garść pieniędzy ludzie robią problemy, dopisałem w ogłoszeniu o tym checku zeby nikt więcej mi nie zarzucił oszustwa, wprawdzie mogłem żarówkę po prostu wyciągnąć ale sam nie chciałbym się na to złapać.

I tak trzymać. Niby nic a masz czyste sumienie i nikt nawet o złą wolę cię posądzić nie może.

Daro90 napisał/a:

pamiętaj że prawda to mniej pieniędzy, nie każdy ma takie podejście :D

A wiesz że nie koniecznie. Samochód wystawiłem dość tanio ale bez przesady, inna sprawa że jak napisałem stan wcale nie był taki zły.
Moja teoria jest taka, że jak napiszesz wszystko ze szczegółami to pewna grupa klientów - ta oczekująca cudów raczej odpadnie.
Tak czy inaczej mnie się udało sprzedać na pniu i gość mi jeszcze mówił że to jest najładniejsze co oglądał w tym przedziale cenowym :rotfl:

Daniel557 - Nie 04 Gru, 2016

Daro90, może i mniej pieniędzy ale więcej spokoju i mniej zszarganych nerwów, a to jest bezcenne :D
brat Łełka - Pon 05 Gru, 2016

gacek778 napisał/a:
Jak wystawiałem swojego Opla to napisałem w ogłoszeniu wszystko

Miales kupe szczescia i tyle, ludzie nie lubia prawdy, chca kupic tanio i dobrze

Jak sprzedawalem ostatnio samochod zrobilem tak samo jak Ty, wszystkie bolaczki uczciwie opisalem(rdza na nadkolach, skrzypiacy wahacz). Zadzwonilo moze z 5 osob, uczciwie mowilem ze auto jest w porzadku ale trzeba pare zlotych zainwestowac, a ja juz tego nie zrobie bo mi sie zwyczajnie nie oplaca.
I co? I tyle ich widzieli. Trzech sie nawet na ogledziny umowilo, ale tylko jeden mial dosc przyzwoitosci zeby przyslac sms ze jednak nie przyjedzie

Kolejne ogloszenie opis absolutne minimum, brak fotek ze zblizeniami rdzawek. Efekt? Telefon sie rozdzwonil, a fure wzial pierwszy koles ktory przyjechal ogladac

ded - Pon 05 Gru, 2016

Bo ludzie to debile- pokopią w oponkę i powiedzą ze zdrowy silnik. Obydwa moje auta kupowali goście bez podnoszenia maski a jeden to się nawet nie przejechał. A co do aukcji to ja zawsze sprzedawałem dobre samochody i robiłem 100 fotek, kwiecisty opis pełen szczegółów i w pierwsza sobotę ktoś zabierał auto. Jak masz auto w gorszym stanie to robisz tak jak napisałeś. Kiedyś wystawiłem sąsiadce Matiza na takiej wypasionej aukcji- długo wisiał ale ona nalegała żeby wrzucić 5 zdjęć i krótki opis "po babsku". W sumie matiz był w relatywnie dobrym stanie więc nie chciałem się zgodzić ale sprzedał się dopiero gdy wystawiłem taką właśnie aukcję.
tmi - Sro 07 Gru, 2016

Tak powinno wyglądać dobre ogłoszenie:

Cytat:
sprszedam samochud, 100%, stan bardzo igiełka dobry, tel 000 111 222


Koniecznie zdjęcie



Nic nie jest jasno opisane, pełno domysłów, o nic nikt nie ma prawa mieć pretensji, niech sobie doszukuje sam, a jak znajdzie i mu się nie spodoba to przecież niech ma pretensje sam do siebie że niedokładnie przeczytał treść ogłoszenia.
Większość doceni bo jeśli tak krótkie ogłoszenie, to znaczy, że sprzedający nie spuszcza się nad cudem, które ma i nie naciąga tylko po prostu nie ma czasu bo jest zapracowany i auto musi być w świetnym stanie bo jak nie miał czasu się rozpisać to pracuje czyli auto oddaje do serwisu.

Auto idzie na pniu. Motocykle to samo.

A jakby ktoś chciał sprzedać jakieś części z czegokolwiek to pisze się:

Cytat:
jak w tytule stan polecam jak na foto

ded - Sob 10 Gru, 2016

Ale to trzeba znać "słownik" ogłoszeniowy. Najważniejsze podpunkty poniżej:
stan jak na foto= liczne usterki, nie chce mi się wymieniać
stan idealny= usterki zamaskowane
stan bardzo dobry= nie wszystkie udało się zamaskować
stan dobry= stan kiepski
w przyzwoitym stanie= stan gorzej niż kiepski
nic nie stuka, nic nie puka= z grubsza zrobione zawieszenie na elementach 4max

Ja rozumiem że takie handlarskie picowanie niektórych może odpychać ale jak widzę chlew w aucie albo każde koło inne to jednak mocno mnie to odpycha. Może nie wszyscy mają takie podejście jak ja ale np sprzedając auto to warto zrobić jakiś konkretny opis- ale bez przesady bo nikt tego nie czyta. Rozkodować vin, umyć auto a w razie czego dać wnętrze do prania i cyknąć z 10 fotek. Już tak miałem że to samo auto po w.w zabiegach sprzedawało się niemal od razu a wcześniej nawet nikt nie zadzwonił.

grzegorzkaszkur - Czw 26 Sty, 2017

Mi tam nawet nie robi chlew w samochodzie, najlepiej kiedy sprzedawca wszystko jak na spowiedzi opowie :D i raz mi się tak zdarzyło, facet od razu zaczął mówić co i jak, wymieniać wszystkie "niedoróbki auta". Zrobił tak bo mówił że nie chce mu się później użerać jak już sprzeda samochód
xalor - Wto 16 Maj, 2017

Odświeżę trochę temat ale względem motocykla.

W piątek sprzedałem swojego GSa, rocznik 1990, po pełnym serwisie. Nic mu nie dolegało. Kupujący przyjechał z kumplem, oglądali ze wszystkich stron, przejechali się po 2 razy, wszystko super, umowa, przyczepka i heja.

W sobotę dzwonią do mnie, że po odpaleniu strasznie kopci, przejechali kawałek i bierze straszne ilości oleju, wada ukryta i w związku z tym chcą oddać :zdziwko:

Przy sprzedaży silnik był bez zarzutu, w serwisie mi to potwierdzą. Pytanie czy muszę się tym przejmować? Bardzo dla mnie nieprzyjemna sytuacja.

Nowatek - Wto 16 Maj, 2017

jak wada ukryta ? skoro jezdzili i bylo ok no to raczej zlosliwosc rzeczy martwych ;) chyba


albo w domu u siebie tak go przetyrali ze glowa mala dawali na zimnym i teraz olej przepala i kleja glupa ze wada ukryta byla ....

zena - Wto 16 Maj, 2017

A nie dopisałeś że kupujący kupuje w takim stanie technicznym jaki jest i nie ma opcji odstąpienia od umowy? Generalnie jezeli umowa kupna sprzedaży nie została zawarta na odległość to nie musisz przyjmować zwrotu. Ustawa konsumencka mówi że zwrot to dobra wola sprzedawcy
dgalka - Sro 17 Maj, 2017

Zena ma racje... jeśli kupili by od Ciebie a ty bys im wyslal to wtedy sprawa wyglada inaczej... ale z drugiej strony kumpel miał taki problem z autem... sprzedawał wszystko było ok a gosc zajechał do domu i poźniej wydzwaniał ze olej wciaga itp..nie wiem jak to sie skończyło...zawsze wiekszości przypadków na umowie jest napisane ze kupujacy kupuje pojazd z zapoznaniem sie ze stanem technicznym czy jakos tak...wiec teoretycznie nie masz co sie przejmowac... nie wiem jak z punktu prawnego to wyglada zapytam pania rzecznik i Ci dam znac..
brat Łełka - Sro 17 Maj, 2017

xalor napisał/a:
Pytanie czy muszę się tym przejmować?

Nie musisz. W takich wypadkach w ostatecznosci sprawa laduje w sadzie i to kupujacy ma wykazac ze byla wada ukryta, a nie Ty ze jej nie bylo. Wiec musi powolac bieglego itd, a i tak nie bedzie mu latwo, bo Ty zeznasz ze u Ciebie bylo wszystko ok, wiec pewnie podmienili jakies graty z silnika itd.
Jesli w czasie ogledzin silnik byl zimny i jest tak jak opowiadasz, to nie masz sie czego obawiac. Jesli nie i jednak masz cos za uszami, to niestety tez nie masz czego sie obawiac.

zena - Sro 17 Maj, 2017

Powiedz chłopaczkom że jak mają problem to niech zakładają sprawę w sądzie. Sprawa z 500 zl biegly 1500 adwokat 500 i juz jest polowa gieesa ;) nie będzie im sie pewnie opłacało
simin - Sro 17 Maj, 2017

zena napisał/a:
Sprawa z 500 zl biegly 1500 adwokat 500

Najpierw niech oddadzą do ASO żeby określili czy widać w silniku próby celowego zatuszowania wady i czy da się udowodnić że sprzedający o niej wiedział i że to on chciał ją ukryć.

Jak dla mnie to po zakupie chcieli się pobawić - odkręcili kilka razy do oporu szukając odcinki i rozwalili uszczelniacze zaworowe albo pierścienie.

xalor - Sro 17 Maj, 2017

Dzięki za odpowiedzi, już się nie denerwuję.

Nie chciałem być oschły względem nich, bo nie miałem pewności czy to naciągacze, czy rzeczywiście się im coś dziwnym trafem zepsuło, niemniej jak próbowałem ukonkretyzować temat to się zaczęli plątać w zeznaniach. Ze niby zaczął dymić przy pierwszym odpaleniu po powrocie, później ze nie dymił, ze pierscienie, ze uszczelniacze, dostałem tez wynik kompresji jako dowód uszkodzenia (żeby było śmieszniej - prawidłowy). Myślę, że nie wiedzą co powiedzieć, bo szkoda im wydać złotówkę na mechanika :suchy:

Jeszcze koleżka opowiadał ze ma miesiąc na zwrot, później, że wg prawnika 14 dni na odstąpienie od umowy, a jak nie to do sądu. Odpowiedziałem, że nie mam sobie nic do zarzucenia, i jak chce się sądzić to proszę bardzo, to spuścił z tonu i poprosił o współudział w naprawie, tylko nie wie ile i może jeszcze zadzwoni.

Pewnikiem na tym się sprawa zakończy.

PS Zena, przy takich cenach to prawie cały GS właściwie :)

dymny - Sro 17 Maj, 2017

xalor napisał/a:
Odpowiedziałem, że nie mam sobie nic do zarzucenia, i jak chce się sądzić to proszę bardzo, to spuścił z tonu i poprosił o współudział w naprawie, tylko nie wie ile i może jeszcze zadzwoni.

Pewnikiem na tym się sprawa zakończy.


Absolutnie nie zgadzaj się na żadną partycypacje w kosztach naprawy! Kupili moto, podpisali umowę - koniec tematu.
Chyba, ze lubisz obcym sponsorować naprawy to OK. W takim razie ja się ustawiam następny w kolejce :cool:
To by oznaczało także Twoje przyznanie się do winy.

Kupili 27 letnie moto to powinni sie liczyć że w każdej chwili coś możne się zdarzyć.
Poza tym nie wiesz co robili z motocyklem przez kilkanaście godzin, gdy był już w ich posiadaniu.
Sytuacja może nieprzyjemna, szczególnie gdy się było sentymentalnie związanym z maszyną, ale teraz trzeba pozbyć się "uczuć" i myśleć chłodno i zdroworozsądkowo. :ok:

kempes - Czw 18 Maj, 2017

zena napisał/a:
A nie dopisałeś że kupujący kupuje w takim stanie technicznym jaki jest i nie ma opcji odstąpienia od umowy?


Zasadniczo to wszystkie tego typu zastrzeżenia w umowach nie są wiele warte. Niemniej zgadzam się ze wszystkimi, że nie powinieneś się tym przejmować. Nie zgadzaj się na zwrot, ani na współudział w naprawie. Jak się nie podoba to do sądu.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group