.:: Forum o Suzuki GS 500 ::.
...::::Suzuki - Way of Life::::...

Off Topic - tematy motocyklowe - Ile gleb zaliczyliście w swojej karierze?

jacusb - Sro 23 Paź, 2013
Temat postu: Ile gleb zaliczyliście w swojej karierze?
Panowie i Panie, dużo gleb zaliczyliście w swojej karierze? Ja w tym sezonie przejechałem ok 7tys km. i przytrafiły mi się dwie - obie przy małej prędkości jak chciałem się ustawić na początku kolejki i musiałem przychamować na czerwonym świetle. Raz na piachu a drugi raz ostatnio na mokrym po deszczu. W obu przypadkach zero uszkodzeń ciała i jedynie ułamana klamka sprzęgła - tylko duma bardzo bolała. Mieszczę się w normie czy powinienem zastanowić się nad stylem jazdy i zwolnić?
Kondii - Sro 23 Paź, 2013

2k przejechane, w zasadzie parę przygód było, jedna gleba, za duża prędkość na zakręcie w prawo się nie wyrobiłem i wyleciałem z łuku, szczęście że nic nie jechało, przytarty silnik z dołu, zatrzymałem się na progu chodnika :wstyd: . Kolejna akcja, prosta, podporządkowana wjeżdżająca na główną, rozpędzony, zbyt późno zacząłem hamować i wyjechałem na główną z szorującym tylnym hamulcem zostawiając spory pasek na drodze :znudzony: , szczęście znowu nic nie jechało... Trzecia akcja - jadę sobie spokojnie 50-tką, przede mną opelek zielony nagle hamuje ni z tego ni z owego, światła miał rozpier.... hamowałem czym się dało, stopami po ziemi też (tak obydwiemia, trochę emocji i roztargnienia...) zatrzymałem się na 5 cm od bagażnika... To chyba tyle z tego krótkiego sezonu, choć kto wie, przede mną ostatni weekend i zimowanie :rotfl:
Piotras_5 - Sro 23 Paź, 2013

2 szlify i wypadek, w wyniku którego koleś skasował mi moto. Nie ma się za bardzo czym chwalić...

Gleby parkingowej nigdy nie miałem, imho to trochę wstyd :P

dembis - Sro 23 Paź, 2013

U mnie 2 sezony ( no w sumie półtora ) przejechane ok 12 tyś km i ani jednego szlifa, parkongówki itp. Kilka razy zblokowałem zbyt mocno przednie koło ale obeszło się na strachu aż do lipca tego roku kiedy to wpierdzieliłem się w Lanosa raz a konkretnie. Z kolanem do dzisiaj na zwolnieniu siedzę a nadgarstek też już nie będzie taki jak pierwotna wersja :) Ale podobno co nie zabija to wzmocni :)
Mam nadzieję że na wiosnę startuję z nowym sprzętem i z nowymi doświadczeniami!

Machu - Sro 23 Paź, 2013

Nie licząc parkingówek to jedna gleba tylko przy prędkości 40-50 km/h na mokrym po ok. 8000 tys km.

Wracałem na swój pas po wyprzedzaniu ciągu stojących aut i dohamowywując już chciałem wrócic na prawy pas w momencie wjechania na podwójną ciagłą przednim kołem straciło ono przyczepność i wylądowałem na asfalcie.

Od tamtej pory hamuje z dużym wyczuciem, planuje hamowanie i omijam znaki poziome jak to tylko możliwe oraz biorę poprawkę na możliwość zmiany przyczepności np. odpuszczam hamulec jak widzę że muszę przejechać przez białe i nie mam pewności czy zachowam przyczepność. Mimo że ręka złamana to było warto bo GS nie ucierpiał a ja zdobyłem cenne doświadczenie no i teraz mogę chojraczyć przy kolegach i koleżankach że "eee tam, tylko ręka złamana nic wielkiego" :D :D

A tak nawiasem jeżeli masz 2 gleby już przy 7 tys to radzę wsiadać na moto z większą pokorą.

simin - Sro 23 Paź, 2013

3 sezony, ok 17kkm, w sumie 4 szlify:

- uślizg przodu przy pierwszej przejażdżce po mieście jak zaczęło padać.
- uślizg przodu po zmianie opon (też pierwszy sezon)
- uciekający tył na torze w bydzi (obecny sezon)
- uciekający tył na torze w Radomiu (obecny sezon)

Piotras_5 - Sro 23 Paź, 2013

simin napisał/a:
- uciekający tył na torze w bydzi (obecny sezon)


Sory Simin, ale to było piękne... :rotfl:

Tak btw @Kondii: na twoim miejscu bym się zastanowił nad jazdą na moto :O :szok:

A ja teraz tragicznie zakończyłem chyba 4 sezon na moto, eh...

simin - Sro 23 Paź, 2013

Piotras_5 napisał/a:
Sory Simin, ale to było piękne... :rotfl:

Właściwie mogłem napisać nie uciekający tył tylko machający yaszczi :P ;)

No cóż - zdarza się :) dobrze że na torze a nie na ulicy :D


jacusb, Skoro obie gleby miałeś przy hamowaniu to polecam kursy doszkalające.

Kondii - włącz trochę więcej ostrożności i wyobraźni, bo w końcu ktoś będzie jechał... :zdziwko:

kempes - Sro 23 Paź, 2013

Mi raz zdarzyło się wylecieć z lewego winkla. Ślepy zakręt, za duża prędkość i w efekcie wystąpiły wszystkie błędy nowicjusza (fajnie pokazane w twist of the wrist II). Na szczęście krzaki mnie przyjęły z gościnnością i mimo, że wyleciałem przez kierownicę to skończyło się tylko na brudnych ubraniach :) .
Do tej pory nie lubię lewych zakrętów :/ .

sziwu - Sro 23 Paź, 2013

Jeśli skuter też się liczy to:
- w pierwszym sezonie wyłożyłem się na błocie jadąc przez las. Prędkość minimalna bo około 5 km/h i żadnych uszkodzeń. Zwyczajnie śliska koleina
- kolejna gleba dopiero w obecnym sezonie po około 10 tys km. Prędkość jakieś 30 km/h. Zbyt gwałtownie złożyłem się w zakręt. Klasycznie uciekł mi przód a stara opona nie zapewniła odpowiedniej przyczepności. Ze strat można wyliczyć kilka połamanych plastików, nowe rysy i dziurę w kurtce. Po tej przygodzie zmieniłem oponę na nową.

Poza tymi przygodami niezliczona ilość uślizgów przedniego koła ale wszystko pod kontrolą a kończyło się jedynie na strachu. :)

tmi - Sro 23 Paź, 2013

1) uślizg przodu przy parkowaniu (błoto przy krawężniku), gleba
2) zapomniałem rozłożyć kosę, jak już było za późno pozostało tylko rzucić motocykl (na szczęście na trawie)
3) w najważniejszym momencie ciasnego nawrotu wyskoczyła jedynka sprawy dalej potoczyły się w oczywistym kierunku - ku ziemi, na szczęście też na trawie
4) osobówka zaatakowała mnie od tyłu

Poza tym to nic więcej, nawet nie było ani jednego wymuszenia czy zajechania drogi itp.

Machu - Sro 23 Paź, 2013

simin napisał/a:

jacusb, Skoro obie gleby miałeś przy hamowaniu to polecam kursy doszkalające.


Albo duży plac i hamować z większych prędkości aby się nauczyć dozować hamulec, to też sporo daje.

Kuraś - Sro 23 Paź, 2013

1."szlif" na simsonie na rondzie xD
2. kosa w kawe schowała się w ziemi no i placek na trawie..


więcej grzechów nie pamietam :D kilkanaście razy było bardzo ciepło ale udało się opanować sprzet, przy parkingówkach czy ciasnych nawrotach, gdy moto jest centymetry od ziemi- uświadamiam sobie ile taki paciek może mnie kosztować i zawsze noga robi się jak u pudziana i nie ma uja wyprostuje sprzeta :hyhy: :hyhy: (tak dziwnie to brzmi :D )

a to wszystko przy hmm 5 sezonach i 4moto ( nie licze lat na pizdzikach bo to od chyba 12roku zycia)

tholin85 - Sro 23 Paź, 2013

z lat nastoletnich gleb na komarka motorynkach jawkach, WSK'ach nie zliczę

Ale za to pamiętam pierwsza gleme na Mojej JAWIE 50 rocznik 78 stoi do dziś obrośnięta krzakami, uślizg przodu na piachu przed starszymi po zakupie:(
miałem 16 lat

GS500 fikołek przez moto podczas stawiania na kose,ratowałem do ostatniej chwili, jak mnie przeważył dziwnie na prawo
GS500 w bydzi uślizg przodu

Borek - Sro 23 Paź, 2013

Na skuterach to tam z 2 delikatne szlify jeśli można to tak nazwać.

Gs500 -> na skrzyżowaniu skręcałem, zobaczyłem po prawej samochód straży miejskiej i w złożeniu scheblowałem, zatrzymałem sie pochylony na lewo i gs mnie przewalił. 0 uszkodzeń :P

Thundercat -> Piękny wlot w null'a który jechał przede mną i przeszlifowane kilka metrów :) Dekiel sklejony, olej dolany i dalej w drogę :wstyd:

jacusb - Sro 23 Paź, 2013

Machu napisał/a:
simin napisał/a:

jacusb, Skoro obie gleby miałeś przy hamowaniu to polecam kursy doszkalające.


Albo duży plac i hamować z większych prędkości aby się nauczyć dozować hamulec, to też sporo daje.


Te moje szlify to raczej nie kwestia dozowania hamulca. W pierwszym przypadku na asfalcie było dużo piachu (o czym nie wiedzialem) zaraz przed pasami dla pieszych i niestety hamując "normalnie" na piachu koła straciły przyczepność i uślizg. W drugim przypadku (tak samo przed pasami dla pieszych) było bardzo mokro i wyprzedzając z lewej żeby stanąć jako pierwszy na światłach dostałem uślizg na białych znakach poziomych obszaru wyłączonego z ruchu.

Piotras_5 - Sro 23 Paź, 2013

No cóz, takie rzeczy chyba przychodzą z kilometrami na 2oo przejechanymi... ;)
Machu - Sro 23 Paź, 2013

jacusb napisał/a:

Te moje szlify to raczej nie kwestia dozowania hamulca. W pierwszym przypadku na asfalcie było dużo piachu (o czym nie wiedzialem) zaraz przed pasami dla pieszych i niestety hamując "normalnie" na piachu koła straciły przyczepność i uślizg. W drugim przypadku (tak samo przed pasami dla pieszych) było bardzo mokro i wyprzedzając z lewej żeby stanąć jako pierwszy na światłach dostałem uślizg na białych znakach poziomych obszaru wyłączonego z ruchu.


Jak złapałeś uślizg to za dużo hamulca ;) Ja po kilku sytuacjach podbramkowych i uślizgu przodu na mokrym który skończył się glebą zacząłem zwracać uwagę na dozowanie siły hamowania a nie po prostu łapać bezmyślnie za klamkę. Wręcz często jadąc do lub z pracy planuje drogę hamowania biorąc pod uwagę co jest na asfalcie przede mną i gdzie się zatrzymam i w którym kierunku będzie hamowanie zanim je rozpocznę.
Wcześniej jak wyjeżdżam i jest mokro sprawdzam sobie kilkoma ostrzejszymi hamowaniami gdzie jest granica przyczepności na prostej jeszcze pod domem. Nie raz się zdziwiłem jak mało tej przyczepności jest szczególnie na zimnych laczkach. Myślę że to sporo daje i może sporo zmienić w zachowaniu w sytuacji awaryjnej ponieważ zakodowuję sobie pewne "parametry" do wykonania manewru. Ostatnio myślę że mi się to przydało jak wjechałem na trójkąt piasku na środku skrzyżowania.

Za to zauważyłem dzisiaj że do awaryjnego hamowania nie używam tylnego hamulca odruchowo dzięki czemu jakieś 3h temu bym zakończył sezon na zderzaku Golfa. Zatrzymałem się kilka cm przednią opona od auta. :P

bombki - Sro 23 Paź, 2013

Leci 3 sezon, póki co gleb zero i tego się będę trzymał ;)
Machu napisał/a:

Za to zauważyłem dzisiaj że do awaryjnego hamowania nie używam tylnego hamulca odruchowo dzięki czemu jakieś 3h temu bym zakończył sezon na zderzaku Golfa. Zatrzymałem się kilka cm przednią opona od auta. :P

Czy przy "normalnym" hamowaniu używasz obu hamulców?

Machu - Sro 23 Paź, 2013

bombki napisał/a:

Czy przy "normalnym" hamowaniu używasz obu hamulców?


Tylnego używam jak sobie o nim przypomnę że jest :P

bombki - Sro 23 Paź, 2013

Machu napisał/a:
bombki napisał/a:

Czy przy "normalnym" hamowaniu używasz obu hamulców?


Tylnego używam jak sobie o nim przypomnę że jest :P

To nie masz się co dziwić, że w nagłej sytuacji go nie używasz. Brak wyćwiczonego odruchu.

Kondii - Sro 23 Paź, 2013

Simin, Piotras, jeżdżę już ostrożniej :kwasny: , za to szczęście Bogu dziękować mnie zostało, jakby cokolwiek jechało, to byłoby już mało ciekawie ze mną.. Teraz jeżdżę ostrożniej, a doszkoliłem się trochę na starym lotnisku w Nowym Mieście nad Pilicą. Hamowanie zaczynam teraz już jakieś 2-3 sec wcześniej, na nowych trasach ostrożniej wszędzie wchodzę. Ale dzięki Piotras za wsparcie... :rotfl:
sziwu - Czw 24 Paź, 2013

Kondii, z tym wchodzeniem w zakręt uważaj, bo nie sztuką jest szybko wjechać lecz szybko wyjechać ;) Jak to mówią "lepiej 1000 razy za wolno niż raz za szybko"

edit

W zasadzie źle przeczytałem i zamiast "ostrożniej" przeczytałem "ostrzej" ale to na przyszłość polecam pamiętać takie hasełko :D

Kondii - Czw 24 Paź, 2013

sziwu, poznałem już to hasełko :d
tmi - Sob 26 Paź, 2013

Jeśli ktoś jeżdżąc motocyklem musi lub jest zmuszany do nagłego, awaryjnego hamowania to warto rozważyć inny sport lub hobby bo w ruchu drogowym każde takie hamowanie to najzwyczajniej brak umiejętności przewidywania sytuacji na drodze. Dobrze jest mieć wyćwiczone hamowanie i inne manewry ale konieczność korzystania z tego to ostateczność i wg mnie porażka w prowadzeniu motocykla. Oczywiście nie wszystko da się przewidzieć ale jeśli ktoś ma kilka niebezpiecznych sytuacji w sezonie to coś jest nie tak.
Riva - Sob 26 Paź, 2013

GS'em po 5 tysiącach km przygód w zasadzie żadnych, jedynie raz przy odpalaniu na pych się wziął i wywrócił :wstyd: (aku wymienione i gra gitara).

Wcześniej kilka lat młodzieńczych na jawie 350ts... raz walnąłem w słup (zeskoczyłem), drugi raz przeleciałem przez kierownice (też słup, tylko że przewrócony i schowany w trawie). Raz wylądowaliśmy w rowie (tu akurat dałem kumplowi się przejechać, ale byłem pasażerem to chyba się liczy). Jakieś wypadnięcia z drogi przy zabawie w cross'a to nie liczę, bo to było wiadome i w tym tkwiła zabawa ;) Na szczęście prędkości były niewielkie bo szorty za bardzo nie chroniły :wstyd:

Młody głupi... teraz starszy trochę, głupi nadal ale trochę bardziej rozważny :zawstydzony:

jacusb - Sob 26 Paź, 2013

tmi napisał/a:
każde takie [awaryjne] hamowanie to najzwyczajniej brak umiejętności przewidywania sytuacji na drodze

i
tmi napisał/a:
Oczywiście nie wszystko da się przewidzieć

Dwa zdania obok siebie i jedno wyklucza drugie. Jeżeli nie wszystko da się przewidzieć to nieprzewidziane sytuacje - wymagające awaryjnego hamowania - nie mogę wynikać z braku umiejętności przewidywania. Bo niezależnie jak doskonałe te umiejętności by były to mamy do czynienia z sytuacją nie do przewidzenia. Potrzebujesz przykłady na takie nieprzewidywalne sytuacje?

jacek - Sob 26 Paź, 2013

Jeśli chodzi o nieprzewidywalne sytuacje to w jezdzie motocyklem (przynajmniej tak jest u mnie) sam je prowokuje i staram się jesli już zaistnieją z nich wybrnąć tak żeby do wypadku nie doszło, to jest według mnie najfajniejsze w tym hobby. Ryzyko, adrenalina, ocieranie się o granice, przełamywanie się.

Jak do tej pory udawało się, jezdzę od początku 2005r, miałem już 3 sprzęty i żadnego nie rozwaliłem gdyż żadna gleba (przy prędkości powyżej 10km.h) i szlif mi się nie przydażył.

- przy pierwszym motocyklu blokady z przedniej tarczy nie zdjąłem (parkingówka)
- na GSie puściła tylnia opona na zakręcie przy 100km/h wyrzuciało mnie na żwirowe pobocze (tam ostrożnie wychamowałem) ale GSa nawet na parkingu nie wywróciłem i sprzedałem go z tymi samymi dzwigniami sprzęgła i hamulca z jakimi kupiłem (5 sezonów)
- na GSie przydażyła mi się mocna shima przy ok.100km/h przez najechanie na muldę (nie odpuściłem gazu żeby nie dociążać przedniego koła i może to mnie uratował)
- na każdym motocyklu miałem uślizgi opon ale zawsze nogą sobie pomogłem i się udawało
- poza tym bardzo dużo wymuszeń przez wyjechanie samochodu z podporządkowej (udawało się wyhamować)

słyszałem że motocykliści dzielą się na tych co mieli szlifa lub będą go mieć więc ja zaliczam się do tych drugich

kiler - Sob 26 Paź, 2013

Mnie też gleby nie ominęły, choć na GSie dość długo się trzymałem.

Pierwszy raz glebnąłem jeszcze na motorowerze Romecie Charcie podczas prób gumowania. :rotfl: Potem na tym samym sprzęcie szlifnąłem jakoś przy 40 km/h jak facet wjechał we mnie Pajero. Oprócz stłuczonego łokcia nic mi nie było, choć jak wiadomo stłuczenie kości czuć przez długi czas.

Na GSie glebnąłem dopiero w 3 sezonie latania, ale to jakby nie patrzeć sprowokowałem. Na placu trenowałem schodzenie do podnóżka i jak już cel miałem osiągnięty, to wiadomo, apetyt rośnie w miarę jezdzenia. Nie wiem co sobie myślałem, że opona jest nieskończona? :rotfl: Próbowałem schodzić jeszcze niżej no i skutek można już sobie wyobrazić, straty na szczeście znikome. Kilka dni potem próbowałem tego samego, miałem za małą prędkość a zbyt bardzo się pochyliłem i zwyczajnie nie utrzymałem motocykla, motocykl przewrócił się już praktycznie beze mnie bo zdążyłem zeskoczyć, niestety poszła klamka sprzęgła.

A na drodze raczej nie prowokuję do niebezpiecznych sytuacji, staram się mieć oczy nawet w dupie i myśleć za wszystkich tych którzy zaraz chcą mi wyjechać. :P

chudysid - Nie 27 Paź, 2013

na RG 2 gleby
na GS 0 gleb :)
na DL 0 gleb i nie przewiduje takowych :)

tmi - Nie 27 Paź, 2013

jacusb napisał/a:
Potrzebujesz przykłady na takie nieprzewidywalne sytuacje?

Nie, dziękuję. Może i wykluczające się zdania, nie wszystko jest czarno białe.

Jedni latają po dziesiątki tys. km na sezon i mają po jedną czy dwie sytuacje awaryjne to nazwę je nieprzewidzianymi, a są tacy, którzy w ciągu weekendu mają kilka to trudno powiedzieć, że każda z nich była nieprzewidziana.

Piotras_5 - Nie 27 Paź, 2013

Nie no panowie, nie ma się co kłócić, obaj macie troche racji. Jak ktoś jeździ z głową to mniej ma sytuacji "awaryjnych", natomiast ich nigdy nie wykluczy się do 0, bo nie jeździmy sami po drogach.

I to tyle. ;)

Set3 - Nie 27 Paź, 2013

Nie ma dobrego kierowcy bez wypadku, stłuczki lub innego zdarzenia. Na nich właśnie się tak naprawdę uczymy szacunku do motocykla. Niektórzy już tego nigdy się nie nauczą. Niestety.
Na początek zawsze proponuje młodym kierowcą jazde Crossem. Ta nauczy.

Ja miałem oczywiście wywrotki za młodego ale miałem tez wodowanie. Wjechałem z bratem do jeziora. Motocykl WFM 150 wyciągnełem pózniej lina.

tmi - Nie 27 Paź, 2013

Piotras_5, ja tam się nie kłócę, ale pisząc co napisałem miałem m.in. Twój wypadek, na pewno nie można go nazwać nie do przewidzenia, bo gdyby tak było to byś dzisiaj nic nie pisał. To było do przewidzenia dlatego reakcja była najlepsza z możliwych - zwolnienie.
Piotras_5 - Nie 27 Paź, 2013

Patrząc w tę stronę to wszystko jest do przewidzenia, jeśli za każdym razem na krzyżówce liczysz się z tym, że ktoś w ciebie wjedzie, no to ok, masz rację...
Set3 - Nie 27 Paź, 2013

Tak Tmi są ludzie którzy mają więcej szczęścia a inni nie.
Tak jak szczęściaea p. Basia. Ma kochającego męża, kochanka oraz czasem jakiś romans w biurze i do tego ktoś ją zgwałcił w lesie. A jej koleżanka ,,, nic,

Zaur - Pon 28 Paź, 2013

Set3 dobrze prawi ;)
Jedni mają więcej inni mniej czy to szczęścia czy to pecha .
A roztropni nie wsiadają na motocykl .
Mnie jak większości motocyklistów też się coś trafiło , w kilku przypadkach przez brawurę a ostatni kontakt z glebą zorganizowała mi pani w puszce , która zafundowała mi atrakcję w postaci lotu nad jej oplem . Od około 8 lat jakoś się udaje , czasem tylko podnosi się ciśnienie w układzie krążenia .

leon - Pon 28 Paź, 2013

Fajny temat! :) Macie czas? Mam nadzieję, że nie zanudzę, ale kilka gleb przypadkiem mi się w karierze przytrafiło. :P Chociaż tak sobie myślę, że biorąc pod uwagę, że śmigam z małą przerwą od około 20tu lat, to średnią mam mimo wszystko chyba przyzwoitą. ;)

Pierwszy szpital był w połowie lat 90tych. Dowiedziałem się wtedy, że jak zjeżdżam z drogi do bramy po lewej stronie, to muszę sprawdzać czy coś mnie i tych z tyłu już nie wyprzedza. ;) Simson przeżył, u mnie cztery szwy, gips na nodze miałem chyba tylko przez niecały miesiąc. ;) W dużym fiacie przód trochę się uszkodził. Wina moja. :wstyd:

Drugi raz - połowa lat 90tych, Simson, małe rondko w Niepołomicach pod Krakowem, za duże złożenie + deszcz i moto uciekło spod pupy. :/ Wstyd jak ..uj! Akurat ludzie z kościoła obok rondka wychodzili. :wstyd: Tak szybko się jeszcze nigdy nie pozbierałem. W Simsonie urwane oba kierunkowskazy + kilka rys, ja cały. :) Nauczyłem się wtedy, że na mokrym lepiej się nie składać. :)

Trzeci raz - również lata 90te, druga połowa. Czołówka z polonezem. :zdziwko: Ja przeleciałem górą, Simson został. Ja miałem stłuczoną nogę, a Simson został dwuśladem. Polonez zmasakrowany niesamowicie. :zdziwko: Oba błotniki, maska, zderzak, chłodnica, obie lampy, kierunki, itp. Fart niesamowity, że na przeciwległym pasie na którym lądowałem była akurat spora luka na której się bez trafienia w nic z lotu trzmiela wyhamowałem. :) Kilkadzieścia metrów przed nadjeżdżającym tirem. Nauczyłem się wtedy, że jak się korek za podwójną ciągłą wyprzedza, to trzeba patrzeć czy ktoś z tego korka nie puszcza kogoś z podporządkowanej. ;) Wina niby moja, ale policja za sprawcę uznała Poldolota, który jednak jakby nie było wyjechał z podporządkowanej. :)

Czwarty raz - GSem pod koniec 2008r. Wjeżdżałem na koślawy chodnik. W nocy po lataniu. Przed monopolowym. ;) Przód wjechał. Tył nie dał już rady siłą rozpędu. :/ A że moto stojące przodem już na chodniku stało się wyższe brakło mi nogi i było małe bum. :wstyd: Bardziej niż owiewki ucierpiała duma. ;) Nauka - lepiej stanąć na drodze niż pchać się na koślawy chodnik za kolegą z dłuższymi nogami. ;)

Piąty raz - GSem chyba w 2008 lub 2009. Mały ślizg. Nocą, nawrotka na alejach w Krakowie. Prędkość niewielka i na szczęście straty takie same. Kilka rys zaledwie. :) Nauczyłem się wtedy, że na poziomych białych znakach można się poślizgnąć nie tylko wtedy, kiedy są mokre po deszczu. :)

Szósta gleba - GSem w 2009 chyba w trakcie akcji na bramkach na autostradzie. Za bardzo się rozpędziłem uciekając przed spychającą nas na pobocze policją i na żwirku przed bramkami musiałem się położyć, żeby nie wjechać w stojące przede mną motocykle. :zdegustowany: Straty na szczęście niewielkie - w dwóch miejscach pęknięta owiewka i kilka rys. Ale w gazecie nawet wtedy o mnie napisali! :) Nauka - nawet jak uciekasz przed policją musisz zachować spokój i nie przeginać! ...żarcik. ;)

Siódma gleba - Rometem Z125 w miesiąc po jego kupnie. Po deszczu mi przód uciekł, kiedy puszka jadąca przede mną zahamowała i też próbowałem się z hamować. Moto poszło na pobocze, a ja pod hamujący przede mną samochód. Gość pewnie poczuł i usłyszał, że coś w niego walnęło, ale jako, że po tym jak się rozglądnął nic koło niego nie było pojechał dalej. :hyhy: Skąd mógł wiedzieć, że pod jego tylną osią leży biedny motocyklista. :hyhy: Moto się pokiereszowało, ja trochę potłukłem. Nauczyłem się wtedy, że chińskie opony to nic nie warte badziewie! Wina opon! ;)

Ósmy raz - SVką. 2011 rok. Moja obecna narzeczona zjechała niespodziewanie na stację. Jako, że ja już nie zdążyłem za nią wjechać wjazdem skorzystałem z wyjazdu kilka metrów dalej robiąc ostrą nawrotkę. Jakoś tak wyszło, że prędkości brakło, nogi brakło.... :wstyd: Straty żadne. Kilka rys na wydechu i crash padzie. Nauka - na kacu wszystko się może zdarzyć. :hyhy: Wina narzeczonej oczywiście! :hyhy:

Dziewiąty raz - Rometem Z125 w 2011r. Na drodze, którą od chyba 10ciu lat jeździłem prawie codziennie. Pan sporym busem z podporządkowanej po prawej sobie wyjechał. Lewą stroną, coraz bardziej przez niego zasłanianą już nie było szans go minąć, ale tyłem spokojnie bym się zmieścił ...gdyby mnie nie zobaczył i nie dał po hamulcach. :przestraszony: Zdążyłem w ostatniej chwili położyć moto, które już beze mnie trafiło w okolice jego tylnego koła. Wina puszki oczywiście. Romet i moja noga mocno poturbowane. Ale bez szpitala się na szczęście obeszło. Teoria: "Jeśli myślisz, że nic już Cię na drodze nie zaskoczy, to się mylisz" jest prawdziwa! :]

Chyba o żadnym bum nie zapomniałem. Ogólnie, to myślę, że mam farta i niech tak pozostanie! Puk, puk, odpukać, żeby w przyszłości nie było inaczej. :)


Piroman1981 - Pon 28 Paź, 2013

He he no ja można powiedzieć dwie i pół w sumie ;) Pierwszą zaliczam do połówki bo właściwie była na postoju na stacji - podjechałem zatankowałem i źle go na nóżce oparłem - kończę lać, odkładam pistolet, wstaję i BUM - wywalił się na bok przygniatając nogę. Efekty kosmetyczne w sumie - pęknięta szybka w lusterku (trzyma się do teraz w gumce) i ułamana końcówka dźwigni sprzęgła.

Druga gleba była najlepsza :D pojechałem do kumpeli pogadać no ale zaczęła psuć się pogoda więc postanowiłem się zwinąć zanim zacznie lać. Miała na środku działki lekkie zagłębienie w ziemi szerokie na jakieś 2 metry, gdzie zebrała się kałuża z poprzedniego deszczu - jak na moje oko idealnie żeby to objechać wykręcając. Podjechałem ale źle sobie wyliczyłem nachylenie - skręcam i wylądowałem razem z narzeczoną na gębę centralnie w tej półtorametrowej kałuży - moto obok wpadło też w wodę (fart że nie zalało silnika) Odpalić nie chciał potem ale po paru próbach poszedł. Tu poszedł tylni lewy migacz.

Ostatnia była w sumie niechcący zupełnie i trochę z bezmyślności - spieszyłem się i wjeżdżając w podwórko za mocno zahamowałem przednim kołem. Asfalt w tym miejscu był trochę pokryty pyłem z okolicznego parkingu na miękkim gruncie, nawet to nie był piach - nie myślałem że na czymś takim można się poślizgnać. Przednie koło zablokowało się i jep - do klejenia blaszka z prawego dekla, pękła też prawie całkiem szybka nad lampą, wyleciał też z tyłu (chociaż nie wiem jakim cudem) płyn hamulcowy. Wogóle nie chciał po tym odpalić, trzeba było go w dostawczaku z powrotem wieźć. Fart że miałem pełny rynsztunek bo wyrżnąłem prawą dłonią i łbem centralnie w krawężnik.

Ciekawe co w przyszłym sezonie się trafi :hyhy:

gacek778 - Wto 29 Paź, 2013

leon widzę że w dziedzinie spotkań z matką ziemią to nawet bardziej pasuje leon zawodowiec ;)
Mnie się raz zdarzyło na ogarze chociaż właściwie trudno to glebą nazwać. Ot pofalowana droga w dość dziwnym miejscu i te 2 konie mechaniczne jakoś mi umknęły (nie utrzymałem) :hyhy: przetarłem softshella na łokciu i chyba tyle. Nawet nie bardzo się jest czym chwalić. :wstyd:
A sytuacji w stylu - jadę spokojnie, patrzę w bok a tu kolanem smyram po czyichś drzwiach to już było naście albo i więcej. Prawdopodobnie mam dużego farta bo już kilka razy mi różni dziwni ludzie zajeżdżali drogę. Pewnie złego diabli nie biorą albo ewentualnie głupi ma zawsze szczęście bo jakoś mnie nigdy nie dosięgła ręka sprawiedliwości.

Fakt faktem że czynnik losowy ma znaczenie kluczowe ale bardzo ważna jest też wyobraźnia. Jadąc trzeba cały czas myśleć za siebie i za innych. Zawsze jestem tego zdania że większość nieprzyjemnych sytuacji nas ominie jeżeli pomyślimy za siebie i za kogoś. Nie ma co liczyć na kaski, na opony, na farta, na to czy ktoś nas widzi czy nie i nie da się jeździć na 100 %. Może to zabrzmi dziwnie ale jak jadę za szybko to oczami wyobraźni widzę jak się wyp.... w zakręcie i motywuje mnie to do użycia hamulców :P
Jak narazie to działa i mam nadzieję że to się nie zmieni.

thundercat - Pią 01 Lis, 2013

Ja 5 sezonów myślę że ok 40tyś km nawinięte , i jeden szlif ( mokro samóchod przed emna mi zajechał i uślizg przedniego koła) i jedna gleba w głębokim błocie u znajomego pod domem przednie koło spadło z koleiny i plac. Obie przygody na 954 , przy pierwszej crachpady zadziałały i nie ma śladu ( jedynie dekiel alternatora wymieniłem), przy drugim tez nie ma śladu bo jak mówiłem miękkie i głębokie błocko ( taka glina),
Kuraś - Nie 10 Lis, 2013

po ok 3tyg przerwy wyjechałem viadrem.. no i po 20min gong..

reszte opiszę później.. bo muszę się napić..

[ Dodano: Nie 10 Lis, 2013 ]
ochłonąłem wiec mogę napisać jak do tego doszło..

elegancko wyjechałem sobie na niedzielna przejażdżkę, wszystko było ok, do czasu..koszmar zaczął się po ok 20min jazdy.. zabawa na drodze pełna gebą i nagle..wszystko przez te jebane auta..nie mogłem nic juz zrobić mega slajd i gruchło ćwierć tony na glebę..

uwaga przykry widok..

http://zapodaj.net/fc311e6373e1f.jpg.html
http://zapodaj.net/bf507190b2863.jpg.html

:( :( :(
:( :( :( :( :( :( :(

Zechowany - Nie 10 Lis, 2013

Trolololo Kuraś wez..... :D
Kuraś - Nie 10 Lis, 2013

no co :troll2:
















dziś noga nie była z zelaza i po ocenieniu ewe szkód stwierdzilem.. "huj z tym.." i bach na glebe :D :rotfl:

yaszczi - Nie 10 Lis, 2013

Kuraś napisał/a:
mega slajd i gruchło ćwierć tony


:przestraszony: mam nadzieje, że z moto wszystko w porządku!

Kuraś - Nie 10 Lis, 2013

yaszczi napisał/a:
że z moto wszystko w porządku!
sam spawałem gmole wiec nie ma ma mowy o jakiejś rysce :troll2:
yaszczi - Nie 10 Lis, 2013

strasznie się zmartwiłem o wiadro... gleba wygląda na poważną...
Machu - Nie 10 Lis, 2013

Czyli cały ujebany od błota byłeś? :D
Kuraś - Nie 10 Lis, 2013

ha! jak Brus Li wyskoczyłem w ostatnim ułamku z pod moto! :D się k... smiejcie.. postawiłęm go do pionu sprawnie, ale przednie koło było w jakiejś jebanej koleinie.. tylne też.. wpierw probowałem go wytargać w pełnym ubiorze.. po 5min musiałem zdjać kask, kominiare, rekawiczki bo juz mi powietrza brakowało i jakieś 10min walczylem żeby go wytargać.. masakra.. wyjebać to się było latwo a wyjechać z tego już gorzej.. jednak prawie slik na tyle do tego bloto, liście itd to nic dobrego pamietajcie.. :D
yaszczi - Nie 10 Lis, 2013

najważniejsze że moto całe
Kuraś - Nie 10 Lis, 2013

na odreagowanie przegoniłem sarny z pola :hyhy: :hyhy:
Piotras_5 - Nie 10 Lis, 2013

Dopiero po tej glebie brałbym to moto jak Reksio szynkę!!!!!!
Kuraś - Nie 10 Lis, 2013

:facepalm:




















ps 9k i jest twoje xD

Zechowany - Nie 10 Lis, 2013

Kuraś napisał/a:
ps 9k i jest twoje xD

:facepalm:

Piotras_5 - Nie 10 Lis, 2013

Zechowany napisał/a:
Kuraś napisał/a:
ps 9k i jest twoje xD

:facepalm:


:facepalm: x 100

Kuraś - Nie 10 Lis, 2013

teraz juz sie nie sprzeda.. wkoncu jest powypadkowy... :facepalm:
yaszczi - Nie 10 Lis, 2013

najważniejsze że moto całe
Piotras_5 - Nie 10 Lis, 2013

dam dwie zgrzewki browara i biere ! :rotfl: :rotfl:

Korba mi się przyda xD

yaszczi - Pon 11 Lis, 2013

skończmy z :offtopic:

też miałem kilka gleb, albo gleb samego motocykla kiedy z niego zsiadałem itp :P
jedną miałem epicką na skuterze to też wymienię

1. skuter 50cc, jadę z kumplem pełną parą :wstyd: i na skrzyżowaniu mielismy pierszeństwo, samochód z prawej wbił się z impetem w nasz prawy tył (lecieliśmy kilkadziesiąt metrów, podejrzewam, że jak na filmikach z wypadkami z Chin:D ) na całe szczęście tylko lekkie stłuczenia

2. Próba zakupu GS'a. Oglądam i dotykam pierwszego GS'a w życiu. Próbuję samodzielnie postawić na centralce w garażu. GS ucieka na prawo. Ja się kładę na nim. Stojący obok właściciel szybko podnosi moto, sprawdza czy nie ma uszkodzeń... na szczęście nie było. Sprzedający każe wypie*dalać. Szkoda, bo GS na prawdę był fajny... Kupiłem innego.

3. Mój GS500, pierwsze kilometry, marzec, słońce, w cieniu mokro, trzymałem się za blisko poprzedzającego samochodu, który nagle zahamował i odbił w lewo, ja oczywiście panika i zblokowałem przód, plask o ziemię przy prędkości 20-30km/h, taki plask, że dłoń mnie piekła tydzień, GS jak to GS w ogóle nie ucierpiał :P

4. Wczesne rano, stacja, tankowanie. Nalałem pełen bak siedząc na moto. Poszedłem zapłacić. Nie rozłożyłem bocznej kosy. GS jebs. Nie zdołałem go złapać.

5. Fazer, dziwne manewry przy zimowym serwisie w garażu. Leżał 2 razy. Noga bolała do wiosny.

6. Sezon w pełni. Zabawy z przycieraniem podnóżków. Ograniczniki oraz same podnóżki zjechane do gum... zahaczyłem boczna kosą i gleba. Gmole dopiero zamówione. Założyłem je 2 dni później. :facepalm:

7. Środek skrzyżowania w Poznaniu. Obok SV, a na niej kierowniczka. Jakoś się zapatrzyłem i po ruszeniu wysprzęgliłem po amatorsku i zgasł. Gleba na lewo. Miny kierowców wokoło bezcenne. Fejspalm życia.

Podsumowując... "Jak się nie wyje*iesz to się nie nauczysz". Ja się wyje*ałem kilka razy, a i tak nie umiem. Dużo gleb przede mną... joŁ!

Piotras_5 - Pon 11 Lis, 2013

Yaszczi propsy za podejście! I tak ma być, jak się wyjebiesz to otrzepać się i jeździć dalej. :)
DSRTEagle - Pon 11 Lis, 2013

Strasznie dawno tu nie zagladalem, ale temat fajny to sie dopisze ;)

1. GS - zakret w lewo, nawet nie przepedzlowalem ale na praktycznie calej szerokosci jezdni byly te zasrane kamyczki, ktore zostaja po "naprawie" nawierzchni - jakbym je widzial to jechalbym 5km a nie 30 ;P Uciekl przod, moto do rowu a ja na tylku za nim. Szedl koles z psem na spacer to pomogl wytargac ;) Straty - rozbita szybka lusterka i zgubiona blaszka z lewego dekla silnika (pozniej ja znalazlem, mam do teraz na pamiatke ;P )

2. Wyprowadzanie GS z dosyc durnego miejsca parkingowego - musialem go wypchac tylem, przez dosyc waska furtke i kraweznik. Lezal 3 razy, za trzecim razem czekala mnie wyprawa 4km z buta po klamke hamulca ;P

3. Znowu GS. Zatrzymalem sie na krotka przerwe w trasie, przy jakiejs polnej drodze i zsiadlem z moto - szkoda ze bez kosy ;P

4. Monster 600 - pojechalem pocwiczyc na placu i mi zgasnal na osemce ;P Zero strat, chwile go przytrzymalem, spokojnie polozylem na crash padach i podnioslem

5. Monster 600 - w Rumunii, na transfogarskiej troche mnie ponioslo :P Za szeroko poszedlem na agrafce w lewo, zlapalem szutry i znowu przod uciekl. Crash pady sie spisaly wzorowo, jedyne uszkodzenia to wgniota na baku i pokrzywiona kierownica, z ktora trzeba bylo 1000km do domu przejechac ;)

Jeszcze bylo pare "prawie" gleb, ale te sie nie licza :P

wojtelus - Pon 11 Lis, 2013

Nie licząc kilku gleb na skuterku to tak:

1: Jedna z pierwszych w życiu jazda na crossie, terenowa opona + mokry asfalt. Miałem do wyboru uderzyć w bramę sąsiada albo zaliczyć szlifa, oczywiście wybrałem to drugie. Jak to cross, wygięła się klamka od hamulca przedniego i tylko tyle. Żadnej rysy :P . Ja miałem troszkę obolałe nogi.

2. Próba odpalenie motorka z pychu, biegnę, biegnę, puściłem sprzęgło, wskoczyłem na motorek, przeważyło mnie na prawo i gleba :wstyd: .

gacek778 - Pon 11 Lis, 2013

yaszczi napisał/a:

2. Próba zakupu GS'a. Oglądam i dotykam pierwszego GS'a w życiu. Próbuję samodzielnie postawić na centralce w garażu. GS ucieka na prawo. Ja się kładę na nim. Stojący obok właściciel szybko podnosi moto, sprawdza czy nie ma uszkodzeń... na szczęście nie było. Sprzedający każe wypie*dalać. Szkoda, bo GS na prawdę był fajny... Kupiłem innego.


Tego się zawsze boję i widzę oczami wyobraźni jak ktoś się bierze za mój motocykl :P
Poważnie sprzedający kazał wyp...? :D

lencol - Sro 13 Lis, 2013

Gleb w swojej karierze raczej już na palcach nie policze :P
Najwięcej to było na wiejskich sprzętach kaskaderskich typu jawa, komar, MZ i CZ ;)
Na GS żadnej gleby raczej nie kojarzę, był jeden uślizg w winklu ale jakimś cudem nie zakończył się glebą.

Co do obecnego sprzętu to gleba przy każdym treningu.

Z tego powodu sezon zakończyłem w połowie października - mega gleba przy przejściu ze stopala na gumę. Kumpel mówi, że fail niesamowity - dodał, że jak by to miał nagrane to hit YT :rotfl:

Druga część historii już nie jest taka różowa :P Lewe kolano skręcone i zwichnięty prawy nadgarstek - totalny niefart, ani nie dodasz gazu, ani biegu nie przełączysz bo nogi nie idzie zgiąć :P

Na szczęście jest coraz lepiej i już małe rundki w okolicach domu robię na otarcie łez :rotfl:

Borek - Pią 15 Lis, 2013

Ja jakbym miał doliczyć gleby na cross'ie to miejsca na serwerze forumowym bym zabrakło na ten post :D
Machu - Sob 16 Lis, 2013

Yaszczi gleby na propsie! <spoko>
romanS - Pon 18 Lis, 2013

mój pierwszy raz to była na egzaminie w zimowych warunkach na ósemce, Wyglebiłem się, potem odpaliłem sprzęta na jedynce co spowodowało odjazd zacnej WSK bez kierowcy w siną dal ;) egzamin zdany...
Grz.Ko - Sro 25 Gru, 2013

Kilka ich było na początku " kariery " :)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group